Szczyt techniki: Żreć trociny i srać deskami.

Szczyt namiętności: Tak ścisną słup telegraficzny az panienka w centrali orgazmu dostanie.

Szczyt masochizmu: Zjechać goła dupa po nieheblowanej desce do wanny pełnej spirytusu.

Szczyt marzeń Polaków lat 70-tych: Wdowa po Jaroszewiczu mówi do żony konającego Jabłońskiego, ze Gierek zginął, jadąc na pogrzeb Breżniewa...

Szczyt ignorancji: Prezerwatywy robione na drutach.

Szczyt hałasu: Dwa kościotrupy pier*.*ące się na blaszanym dachu.

Szczyt grzeczności: Wyskoczyć z okna zamykając je za sobą

Szczyt głupoty: Kupić portfel za ostatnie pieniądze.

Szczyt fantazji: Położyć się w kałuży, wsadzić pióro w tyłek i udawać żaglówkę

Szczyt elegancji: Wyskoczyć z okna na ostatnim piętrze, a widząc w locie sąsiadkę poprawić krawat.

Szczyt dmuchania: Tak dmuchać baranowi w tyłek żeby mu się rogi wyprostowały.

Szczyt cierpliwości: Puścić pawia przez słomkę.

Szczyt ciemności: Zapalić jedną zapałkę, a potem drugą, aby zobaczyć, czy ta pierwsza się pali.

Szczyt bezpłodności: 30 lat stosunków z ZSRR

Szczyt bezczelności: Narobić komuś na wycieraczkę, zapukać i poprosić o papier, a potem powiedzieć, że zbyt szorstki.