Dwoje matematyków - kobieta i mężczyzna - siedzą przy stole i jedzą romantyczną kolację przy świecach.
Nagle mężczyzna chwyta swoją towarzyszkę za rękę i pyta:
- Myślisz o tym samym co ja ?
- Chyba tak...
- I ile ci wyszło ?

Mechanik,elektryk i informatyk jadą samochodem. Po chwili samochód się psuje.Mechanik proponuje by zajrzeć pod maskę, elektryk proponuje by sprawdzić instalację elektryczną. Wtedy informatyk mówi:
- Głupstwa gadacie, wystarczy wysiąść i wsiąść ponownie...powinno zadziałać.

Uniwersytet Warszawski, wydzial biologii, egzamin z botaniki.
Student siedzi juz prawie godzine i idzie mu coraz gorzej.
Profesor postanowil mu dac ostatnia szanse:
- No wiec zadam panu ostatnie pytanie. Jak pan odpowie dostaje pan trojke,
jak
nie to pan oblal. No wiec niech pan mi powie ile jest lisci na tym
drzewie? – powiedzial prof. wskazujac za okno.
Student mysli… patrzy na drzewo… znowu mysli, wreszcie mowi:
- Piec tysiecy osiemset czterdziesci dwa!
- A skad pan to wie!? – pyta profesor.
- Aaaaa, to juz jest drugie pytanie…

Murzyn do białego: Ty jak się rodzisz jesteś różowy, jak ci zimno to siny ,jak zdenerwowany to jesteś zielony , jak jak jesteś chory i masz gorączkę to jesteś czerwony a jak umierasz jesteś blado żółty a ja zawsze czarny i Ty mi mówisz ,że ja jestem kolorowy.

Idą dwa koty przez pustynie. Nagle jeden staje i próbuje odgarnąć piasek. Po chwili mówi do drugiego:
- słuchaj, mam problem . Nie mogę odgarnąć tej kuwety...

Bandyci uciekają przed policjantami w końcu wskakują do studni po czym policjanci podchodzą do studni i glośno mówią:
-może poszli do lasu?!!!
na co bandyci udają echo
-może poszli do lasu , może poszli do lasu , może poszli do lasu
-może wskoczyli do studni?!!!!
-może wskoczyli do studni , może wskoczyli do studni, może wskoczyli do studni
-może wrzućmy tam bombę!!?!!
-może wrzu...może poszli do lasu, może poszli do lasu, może poszli do lassuuu

- Wiesław, coś taki markotny?
- Nie wiesz?! Benek nie żyje!
- No coś ty?! Jak to?!
- Wrócił przedwczoraj do domu, wypił, położył się do łóżka, zapalił
szluga, pościel się zajęła;
- I spalił się?!
- Nie. Zdążył okno otworzyć i wyskoczyć.
- I połamał się na śmierć?
- Nie. Straż wezwał. Strażacy rozciągnęli takie koło z gumy i tam skoczył.
- Pękło?
- Nie. Jakoś tak się od tego odbił i z powrotem wskoczył do chałupy.
- I się spalił.
- Nie! Odbił się od framugi i spadł.
- Rozbijając się?
- Otóż nie! Stał tam wóz strażacki. Z plandeką. Trafił w to, odbił się i
znowu wskoczył do okna.
- Zginął?
- Nie. Spadł, odbił się znów od tej gumy i wleciał do mieszkania!
- O rzesz w mordę! To jak ten Benek zginął?!
- Zastrzelili go, bo ich zaczął wkurzać.

Do gabinetu naczelnika więzienia wchodzi strażnik i mówi:
- Panie naczelniku, więzień z celi numer 128 zachowuje się skandalicznie. Trzeba go ukarać.
- Zróbcie mu dwa dni postu.
- Dwa dni temu już miał dwa dni postu.
- To dajcie mu na te dwa dni książkę kucharską do przeglądania.

Świeżo osadzony więzień drze się zza krat:
- Jestem niewinny! Niewinny!
Na to z sąsiedniej celi:
- No, to już niedługo kwiatuszku - jutro bierzemy prysznic...

Chłop złapał złotą rybkę:
- Puść mnie, puść! - prosi rybka. - Spełnię każde Twoje życzenie!
Chłop pomyślał. Po chwili mówi.
- Dobra! Chcę wiedzieć, kiedy umrę?
- Tego nie mogę Ci powiedzieć, ale mogę Ci powiedzieć, co będziesz robić po śmierci.
- No dobra, co?
- Będziesz sędzią hokejowym! - odpowiedziała rybka.
- Ale ja nie znam zasad tej gry! - zdziwił się chłop.
- No to ucz się ucz, bo za dwa dni masz pierwszy mecz.

Do knajpy wchodzi facet ze strusiem, zamawia u kelnera setę i popitkę.
- Płaci pan 5 złotych i 30 groszy - mówi kelner.
Facet sięga do kieszeni i wyjmuje dokładnie 5,30. Następnego dnia sytuacja się powtarza tylko rachunek za zamówione potrawy wynosi 17,60. Gość znowu sięga do kieszeni i daje kelnerowi odliczoną sumę.
- Jak pan to robi - pyta kelner, że zawsze wyciąga pan tyle ile wynosi rachunek?
- Aj panie - odpowiada gość, złowiłem złotą rybkę i ta przyrzekła mi spełnić dwa życzenia. Poprosiłem, żebym zawsze miał w kieszeni tyle pieniędzy, ile mi potrzeba. No, to teraz, czy kupuję Mercedesa, czy
zapałki, zawsze mam odpowiednią ilość szmalu.
- Ale super - woła kelner zachwycony. A jakie miał pan drugie życzenie?
Facet spogląda smętnie na strusia i mówi:
- Chciałem, żeby wszędzie towarzyszyła mi **cenzura** z długimi nogami.

Siedzą dwaj rybacy i łowią ryby. Nagle jeden mówi:
- Przyrzeknijmy sobie, że się nigdy nie ożenimy.
- Dobra.
Za parę lat spotykają się nad tym samym jeziorem i jeden mówi:
- Żenię się.
- Przecież sobie przyrzekaliśmy, że się nie ożenimy.
- No tak, ale...
- Ale co ona takiego ma, że się z nią żenisz? Ładna jest chociaż?
- Nie, brzydka jak ropucha.
- To może bogata?
- Nie, biedna jak mysz.
- To co ona ma takiego?
- Chłopie żebyś Ty widział, jak ona robaki kopie...

Spotyka się dwóch przyjaciół. Jeden z nich jest od niedawna żonaty.
- Dlaczego nie chodzisz już na ryby?
- Żona mi nie pozwala.
- Spróbuj zrobić tak jak ja. W piątek przygotowuję sobie sprzęt wędkarski i chowam go w piwnicy. W sobotę rano kiedy wstaję z łóżka, odkrywam kołdrę i patrzę na cielsko mojej żony, i mówię:
- I to ma być moja żona? Taki hipopotam?
Wtedy zaczyna się awantura, ona wygania mnie z domu, a ja zabieram sprzęt z piwnicy i idę nad rzekę. Wieczorem wracam do domu z rybami, żona jest zadowolona i godzimy się do następnej soboty... Spróbuj tej metody!
Świeżo upieczony małżonek przygotował wszystko za radą przyjaciela. Wstaje rano w sobotę, odkrywa kołdrę pod którą śpi naga małżonka i mówi:
- A do diabła z rybami!

Dwaj wędkarze łowią ryby i popijają piwko. Nagle przepływa chłopak na windsurfingu i straszy im ryby. Pierwszy wędkarz mówi do drugiego:
- Jeśli jeszcze raz tędy przepłynie, to rzucę go tą butelką. Nie mija pięć minut i chłopak przepływa po raz kolejny. Wkurzony wędkarz rzuca butelką w jego stronę, trafia go w głowę i chłopak wpada do wody. Przestraszeni wędkarze wskakują do wody i szukają chłopaka. Wyciągają go z wody, zaczynają go reanimować. Nagle jeden wędkarz do drugiego:
- Ty, Andrzej to nie ten.
- Skąd wiesz?
- Bo ten ma łyżwy na nogach.

Czego najpierw uczy sie mały eskimos?
- Nie jeść żółtego śniegu....