Żona wraca z delegacji i już od progu zaczyna wrzeszczeć na swojego
męża:


- I co, stary? Znowu na dziwki chodziłeś?


- Na jakie dziwki? Zaraz tam dziwki. Z tego wszystkiego tylko jedna
była. Przecież sama powiedziałaś przed wyjazdem: Tylko spróbuj!

Jasio wraca bardzo późno do domu. Ojciec wita go słowami:


- Co, znowu się szlajałeś!? Chlanie, papierochy i baby!?...


Na co Jasio spokojnie:


- Tato, zawiść to bardzo złe uczucie..

Przychodzi dziadzio do burdelu. Wchodzi do, bo ja wiem, wybieralni, a
tam na jego widok podrywa się jedna ze zgromadzonych dziewcząt i,
łagodnie kołysząc biodrami, podpływa do potencjalnego klienta. Z jej
ust, niczym tchnienie jaśminowego odświeżacza do powietrza, wydobywa się
pytanie:


- Numerek?


Na to dziadzio:


- O żesz ty!!!. Do dentysty - numerek, do kardiologa numerek, ale żeby
do k*rwy, to już przesada!!!

Blondynki grają w brydża ostro licytując:


- Pas.


- Pas.


- Dzwonek.


- To ja pójdę otworzyć.

Na skrzyzowaniu na swiatlach stal konny policjant.
Za nim zatrzymal sie dzieciak, na nowiutkim, blyszczacym rowerku.
- Ladny rower! - Mówi policjant, - dostales go od Mikolaja?
- Taaaakk...
- To w przyszlym roku powiedz Mikolajowi, zeby ci przyniósl lampke,

powiedzial policjant i wypisal dzieciakowi mandat za 'brak swiatel'.

Dzieciak wzial mandat i powiedzial:
- Ladny kon. Dostal pan go od Mikolaja?
Rozbawiony policjant odpowiedzial tak.
- To w przyszlym roku niech pan powie Mikolajowi,
zeby dal mu c.h.u.j.a miedzy nogami, zamiast na grzbiecie

Przychodzi pięcioletni chłopczyk ze zdechłą żabą na smyczy i skarbonką
pod pachą do burdelu. Podchodzi
do burdel-mamy i pyta:
-Czy można
prosić dziewczynę z AIDS?
-Mały przecież ty masz 5 lat? Co ty byś z
nią zrobił i dlaczego z AIDS? Nie, my nie mamy dziewczyn z AIDS!
-Ale
ja naprawdę potrzebuję - mówi i rozbija skarbonkę.
Mama widząc
pieniądze staje się bardziej skłonna do negocjacji.
-No dobrze, ale
po co ci ta dziewczyna z AIDS?
-Potrzebna!
-Powiedz to może coś
się znajdzie...
-No dobra. Chodzi o to, że jak zrobię to z dziewczyną
z AIDS to będę miał AIDS. I jak wrócę do domu to moja
opiekunka,
która mnie wiecznie molestuje też będzie miała AIDS. A potem jak mój
tatuś ja odwozi, to ona mu
daje na tylnym siedzeniu... i on też
będzie miał AIDS. A jak tatuś wraca to w nocy grzmocą się z mamusią... i

ona też będzie miała AIDS. A rano, jak tato wychodzi do pracy to
przyjeżdża pan od zbierania śmieci i wpada
do nas i mamusia daje mu
dupy. On też będzie miał AIDS. I o tego sk****ela mi chodzi, bo mi żabę
przejechał!

W szkole pai pyta Jasia:
Czy ty jesteś dziecko ślubne czy nie?
Jasio odpowiada: tak pół na pół.
Jak to? Pyta pani?
Ojciec jest żonaty, matka panna

Podczas Świąt Jasio woła do mamy:
- Mamo, mamo, choinka się pali!
- Nie mówi się pali, tylko świeci - poucza go mama.
- Mamo, mamo, firanki też się świecą

Dwóch przedszkolaków przechwala się nawzajem:
- A wiesz, mój tata jest lepszy od twojego taty!
- A mój brat jest lepszy od twojego brata!
- Za to moja mama jest lepsza od twojej mamy!
- A wiesz, tu to chyba masz rację, bo nawet mój tata tak mówi.

Mama pyta Jasia:
- Czy zmieniłeś już rybkom wodę w akwarium?
- Po co? One jeszcze tej nie wypiły.

Fąfara czyta fragment artykułu z gazety:
- "Lekarze twierdzą, że przez książki ludzie przenoszą dużą ilość bakteri
chorobotwórczych".
- Widzisz mamo? - podchwytuje syn Fąfary, odrabiający właśnie lekcje. - A ty zawsze się dziwisz, że choruję przed klasówkami

Przyszedł ksiądz z kolęda. Po modlitwie i poświeceniu domu zwrócił się do malej dziewczynki:
- Umiesz się żegnać, dziecko?
- Umiem. Do widzenia

Idzie blondynka, nagle widzi przed sobą wysoki mur. Stanęła. Stoi cierpliwie, stoi, aż wreszcie mur się zawalił i blondynka poszła dalej. Jaki z tego morał płynie?
- Mądry zawsze ustępuje głupszemu...

Rozmawiają dwie blondynki:
- Masz jakieś kłopoty?-pyta blondynka swoją zatroskaną koleżankę.
- Tak, mąż dostał w pracy zaproszenie na "Wesele" Wyspiańskiego, ale zapomniał spytać, w jakiej restauracji...

Blondynka wraz z mężem podziwia obrazy wiszące w mieszkaniu przyjaciela. Rozmawiają o malarstwie.
- Czy zna pani może Tycjana? - pyta gospodarz domu.
- Oczywiście! Nawet wczoraj przejeżdżając przez Krakowskie Przedmieście spotkałam go w autobusie nr 17.
Zapadło kłopotliwe milczenie, które przerywa mąż blondynki:
- Ależ kochanie, przecież 17 nie przejeżdża przez Krakowskie Przedmieście! Musiałaś go widzieć, gdzie indziej.