Dzik podbiega i krzyczy:
- Jest Kubuś Puchatek?
- Nie ma. - odpowiada Kubuś.
- Jak przyjdzie to mu powiedz, że Prosiaczek wrócił z woja.

A że kupa była Krzysia przykleiła się do misia.
Puchatek śmierdząc jak **cenzura** zaczął udawać trupa.
Żeby nie robić obciachu zakopał nogę do piachu.
zawołał małego prosiaczka smarkaczka.
Ten żeby uciec na czas pierdnął misiowi w twarz.

- Gdzie my właściwie idziemy Puchatku?
- Na imprezę do Krzysia.
- A co to za impreza?
- Dowiesz się jak dojdziemy Prosiaczku.
Po kilku minutach przyjaciele znaleźli się w domu chłopca. Krzyś zamknął drzwi na klucz, pozasuwał okna i dobywszy tasaka wrzasnął:
- Świniobicie czas zacząć!.

o pani wyprawia? Jeździ pani od prawej do lewej krawędzi jezdni jak pijana!
- Panie władzo - coś strasznego, tak się przeraziłam! Jadę sobie spokojnie, aż tu nagle przede mną drzewo! No bałam się potwornie, że w nie uderzę, więc skręciłam gwałtownie w prawo. A tam kolejne drzewo na wprost, a ja na nie jadę! Więc skręciłam jeszcze mocniej w lewo, a tam kolejne drzewo, więc znowu skręciłam, żeby nie uderzyć...
Policjant zagląda do samochodu i mówi:
- Spokojnie, proszę pani. To tylko odświeżacz powietrza!

acet bzyka laskę i gdy jest już po wszystkim mówi do niej:
- Gdybyś mi powiedziała od razu, że jesteś dziewicą to byłbym bardziej delikatny.
Na to ona:
- Gdybyś był bardziej cierpliwy to byś poczekał aż zdejmę rajstopy.

niekumaty, wiec profesor chce się zlitować nad studentem i pyta go:
- Jakie jest prawdopodobieństwo wyrzucenia 6 w kostce do gry?
- Jeden - odpowiada student.
- Ale niech Pan się zastanowi. Przecież kostka ma 6 ścian - pomaga mu profesor.
- Jeden - upiera się student.
Wykładowca (wnerwiony, podaje studentowi kostkę do gry).
- Masz pan. Rzucaj!
Student wyrzuca 6.
Wykładowca zdumiony prosi:
- Niech Pan jeszcze raz rzuca!
Student znowu wyrzuca 6.
Wykładowca prosi o indeks i wpisuje studentowi trójkę.

- Eee tam. Żadnych opisów morderstw, popełnianych przestępstw... To nie dla mnie.
Widzi ją student matematyki:
- Eee tam. Żadnych wzorów, zadań algebraicznych... To nie dla mnie.
Podnosi ją student medycyny:
- O! "Pan Tadeusz"! Nie wiem co to jest, ale mogę nauczyć się na pamięć.

- Nie, jak Otello Desdemonę: nie będziesz spać - udusz

Mam.
- Ma pan żeberka?
- Mam.
- To musi pan śmiesznie wyglądać

-Dobry film - mówi jeden.
-Tak - odpowiada drugi.
-Ale książka była lepsza!

- Ma pan świński ryj?
- Mam.
- Czy ma pan kurze udka?
- Mam.
- Ma pan żeberka?
- Mam.
- To musi pan śmiesznie wyglądać

- Wydaję mi się, że słyszę jakieś głosy.
Głos z sali:
- Mnie też, ale ja się leczę...

- Tak, śpij.
- Jak Romeo swoją Julię?
- Nie, jak Otello Desdemonę: nie będziesz spać - uduszę!

No cóż, proszę pani, w tej sytuacji, w świetle prawa kanonicznego,
sama pani rozumie, nie mogę udzielić pani ślubu...
- Ależ, proszę księdza - kobieta na to - mimo to cały czas jestem...
hm... niewinna.
- Jak to?
- To długa historia. Opowiem księdzu. Mój pierwszy mąż... No cóż,
wyszłam za niego na prośbę mego ojca. Antoni był uroczym człowiekiem,
bardzo dobrym i poczciwym. Tylko, cóż, miał już 82 lata, już nie był w
stanie uszczęśliwić mnie inaczej jak tylko swą dobrocią. Dałam biedakowi
tylko pięć miesięcy szczęścia...
- Hm, tak, rozumiem. Niezbadane są wyroki Boskie...
- Drugi mąż z kolei byl młodym, zabójczo przystojnym oficerem policji.
Wykształcony, wysportowany, znał języki, świetnie sie zapowiadał, awans
miał w kieszeni. Ale miał pecha. Jako prezent ślubny dostał od kolegów
motor. Chciał sie przejechać. Mokre liście na drodze, drzewo, złamana
podstawa czaszki, rozległe obrażenia wewnętrzne. Mój kochany Artur,
przynajmniej nie cierpiał.
- Tak, rozumiem. Serdecznie pani współczuję. A trzeci mąż? Jak długo
trwało pożycie?
- Och, dziesięć lat.
- Dziesięć lat?! I mówi pani, że przez cały ten czas...?
- Ani razu. Wie ksiądz, on był z PIS. Co wtorek wieczorem przychodził do
mego łózka, siadał na brzegu i przez długie godziny opowiadał, jak
będzie fantastycznie, kiedy się weźmie do rzeczy...

Najdroższy, czy mnie kochasz?
- Tak, śpij.
- Jak Romeo swoją Julię?
- Nie, jak Otello Desdemonę: nie będziesz spać - uduszę!