Dzik podbiega i krzyczy: - Jest Kubuś Puchatek? - Nie ma. - odpowiada Kubuś. - Jak przyjdzie to mu powiedz, że Prosiaczek wrócił z woja. |
26.10.2012 08:33:47, marek |
A że kupa była Krzysia przykleiła się do misia. Puchatek śmierdząc jak **cenzura** zaczął udawać trupa. Żeby nie robić obciachu zakopał nogę do piachu. zawołał małego prosiaczka smarkaczka. Ten żeby uciec na czas pierdnął misiowi w twarz. |
26.10.2012 08:33:29, marek |
- Gdzie my właściwie idziemy Puchatku? - Na imprezę do Krzysia. - A co to za impreza? - Dowiesz się jak dojdziemy Prosiaczku. Po kilku minutach przyjaciele znaleźli się w domu chłopca. Krzyś zamknął drzwi na klucz, pozasuwał okna i dobywszy tasaka wrzasnął: - Świniobicie czas zacząć!. |
26.10.2012 08:33:09, marek |
o pani wyprawia? Jeździ pani od prawej do lewej krawędzi jezdni jak pijana! - Panie władzo - coś strasznego, tak się przeraziłam! Jadę sobie spokojnie, aż tu nagle przede mną drzewo! No bałam się potwornie, że w nie uderzę, więc skręciłam gwałtownie w prawo. A tam kolejne drzewo na wprost, a ja na nie jadę! Więc skręciłam jeszcze mocniej w lewo, a tam kolejne drzewo, więc znowu skręciłam, żeby nie uderzyć... Policjant zagląda do samochodu i mówi: - Spokojnie, proszę pani. To tylko odświeżacz powietrza! |
26.10.2012 08:32:38, marek |
acet bzyka laskę i gdy jest już po wszystkim mówi do niej: - Gdybyś mi powiedziała od razu, że jesteś dziewicą to byłbym bardziej delikatny. Na to ona: - Gdybyś był bardziej cierpliwy to byś poczekał aż zdejmę rajstopy. |
26.10.2012 08:13:29, marek |
niekumaty, wiec profesor chce się zlitować nad studentem i pyta go: - Jakie jest prawdopodobieństwo wyrzucenia 6 w kostce do gry? - Jeden - odpowiada student. - Ale niech Pan się zastanowi. Przecież kostka ma 6 ścian - pomaga mu profesor. - Jeden - upiera się student. Wykładowca (wnerwiony, podaje studentowi kostkę do gry). - Masz pan. Rzucaj! Student wyrzuca 6. Wykładowca zdumiony prosi: - Niech Pan jeszcze raz rzuca! Student znowu wyrzuca 6. Wykładowca prosi o indeks i wpisuje studentowi trójkę. |
26.10.2012 08:12:55, marek |
- Eee tam. Żadnych opisów morderstw, popełnianych przestępstw... To nie dla mnie. Widzi ją student matematyki: - Eee tam. Żadnych wzorów, zadań algebraicznych... To nie dla mnie. Podnosi ją student medycyny: - O! "Pan Tadeusz"! Nie wiem co to jest, ale mogę nauczyć się na pamięć. |
26.10.2012 08:12:30, marek |
- Nie, jak Otello Desdemonę: nie będziesz spać - udusz |
26.10.2012 08:12:11, marek |
Mam. - Ma pan żeberka? - Mam. - To musi pan śmiesznie wyglądać |
26.10.2012 08:07:33, marek |
-Dobry film - mówi jeden. -Tak - odpowiada drugi. -Ale książka była lepsza! |
26.10.2012 08:07:15, marek |
- Ma pan świński ryj? - Mam. - Czy ma pan kurze udka? - Mam. - Ma pan żeberka? - Mam. - To musi pan śmiesznie wyglądać |
26.10.2012 08:06:57, marek |
- Wydaję mi się, że słyszę jakieś głosy. Głos z sali: - Mnie też, ale ja się leczę... |
26.10.2012 08:06:38, marek |
- Tak, śpij. - Jak Romeo swoją Julię? - Nie, jak Otello Desdemonę: nie będziesz spać - uduszę! |
26.10.2012 08:06:10, marek |
No cóż, proszę pani, w tej sytuacji, w świetle prawa kanonicznego, sama pani rozumie, nie mogę udzielić pani ślubu... - Ależ, proszę księdza - kobieta na to - mimo to cały czas jestem... hm... niewinna. - Jak to? - To długa historia. Opowiem księdzu. Mój pierwszy mąż... No cóż, wyszłam za niego na prośbę mego ojca. Antoni był uroczym człowiekiem, bardzo dobrym i poczciwym. Tylko, cóż, miał już 82 lata, już nie był w stanie uszczęśliwić mnie inaczej jak tylko swą dobrocią. Dałam biedakowi tylko pięć miesięcy szczęścia... - Hm, tak, rozumiem. Niezbadane są wyroki Boskie... - Drugi mąż z kolei byl młodym, zabójczo przystojnym oficerem policji. Wykształcony, wysportowany, znał języki, świetnie sie zapowiadał, awans miał w kieszeni. Ale miał pecha. Jako prezent ślubny dostał od kolegów motor. Chciał sie przejechać. Mokre liście na drodze, drzewo, złamana podstawa czaszki, rozległe obrażenia wewnętrzne. Mój kochany Artur, przynajmniej nie cierpiał. - Tak, rozumiem. Serdecznie pani współczuję. A trzeci mąż? Jak długo trwało pożycie? - Och, dziesięć lat. - Dziesięć lat?! I mówi pani, że przez cały ten czas...? - Ani razu. Wie ksiądz, on był z PIS. Co wtorek wieczorem przychodził do mego łózka, siadał na brzegu i przez długie godziny opowiadał, jak będzie fantastycznie, kiedy się weźmie do rzeczy... |
26.10.2012 08:05:52, marek |
Najdroższy, czy mnie kochasz? - Tak, śpij. - Jak Romeo swoją Julię? - Nie, jak Otello Desdemonę: nie będziesz spać - uduszę! |
26.10.2012 08:05:30, marek |