Czasami zdradę tłumaczy sie słowami, stało się bo się zakochałam(łem), ale ciebie też kocham. Ile w tym prawdy?
Kiedyś słyszałem takie słowa:
Jeżeli kochasz dwie osoby i nie wiesz którą wybrać, wybierz ta drugą. Bo gdybyś ta pierwszą naprawdę kochał, to nigdy byś się nie zakochał w tej drugiej. A Wy jak myślicie?
kaja
21.10.2012 r. 18:55:15
kochać można tylko jedną osobę zgadzam się z carolą witam wszystkich
kaja
21.10.2012 r. 18:57:10
w dzisiejszych czasach za bardzo szasta się na prawo i lewo słowem kocham a większość nie wie co to znaczy
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 18:57:21
Nie wiem, ale pojęcie zdrady i uczucia czasami są oddzielnym tematem. Zdrada oczywiście może być fizyczna, czyli ta której my faceci najbardziej się boimy i duchowa. Fizyczna sprawa jasna i wiadomo o co chodzi - ściągaj spodnie idziemy się całować. A ta druga? No właśnie. Kiedy ktoś z boku wie o naszym partnerze więcej niż my, zna jego myśli, potrzeby, pragnienia. Kiedy mówione słowo kocham nie jest skierowane do nas. Jest to zdrada czy nie?
kaja
21.10.2012 r. 18:59:55
kaja
21.10.2012 r. 19:02:15
Słowo ,,kocham traci wartość.
Mówisz: jestem zakochana!
...to nic, że już siódmy raz...
Szastasz słowem ,,kocham\" lekko
myśląc, że już miłość znasz.
Mówisz: Kocham Go na pewno!
...choć się ledwie miesiąc znacie...
Przed Nim kochałaś innego
i też mówiłaś, że ,,na zawsze\"...
Mówisz: czuję, że to miłość!
Słowem ,,kocham\" lekko szastasz...
Ale żeby się ,,zakochać\"
wystarcza Ci jedna randka!
Mówisz: kocham!, piszesz: kocham!
ślesz miłosne sms-y
ale już patrzysz za innym,
już innego wzrok Cię przeszył...
Mówisz: to na pewno miłość!
...ale wiesz, że to bzdura...
Krzyczysz: kocham całym sercem!
...a w Twym sercu
wielka dziura...
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 19:02:24
Kaju zgadzam się. Niektóre osoby słowo wypowiadają kocham z częstotliwością strzałów karabinu maszynowego. Myślę, że dla nich to słowo nie ma specjalnego znaczenia ( inni zamiast tego mówią no , ) ale mówimy o uczuciach które czujemy
kaja
21.10.2012 r. 19:09:46
Bardzo często ludzie mylą miłość właśnie z pożądaniem. Dlaczego? Co jest wspólnego w miłości oraz pożądaniu, że tak łatwo pomylić te dwa, tak różne stany emocjonalne?
Pożądanie to nie miłość. Miłość polega na czymś więcej, niż fizyczny i psychiczny pociąg do drugiej osoby. Oczywiście podobanie się sobie, jest jednym z pierwszych i podstawowych elementów miłości, jednak prawdziwa miłość sięga dużo głębiej. Miłość bazuje na troszczeniu się o siebie, przyjaźni, zaangażowaniu oraz zaufaniu. Jeśli jest się zakochanym ma się wrażenie, jakby u swojego boku miało się zawsze najlepszego, godnego zaufania przyjaciela, do którego dodatkowo czułoby się pociąg fizyczny.
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 19:27:37
No i doszły nowe elementy, czyli zemsta za zdradę. Hm.. chłop żywemu nie przepuści, jak to kiedyś śpiewano. Również słowa, ja nie zdradzam bo nie mam męża też do mnie nie przemawiają. Czy tylko męża, lub żonę można zdradzić? Nie wydaje mi się. Status mężatka, panna, wdowa ...., to raczej określenie rodzaju papierka jaki leży w szufladzie. Związek to albo uczucia, albo układ. No i tu można zdradzać, albo nie. Dokument można tylko spalić , wyrzucić, podrzeć. Mnie się wydaje kiedy się jest żoną czy męzem, zostało powiedziane tej drugiej stronie między nami nic już niema, ale zostaję dla dobra dzieci, pojęcie zdrady już nie istnieje
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 19:45:45
Nie Carola, nie traktuj tego jak wycieczki osobistej w Twoją stronę. Znamy się nie od dziś i gdybym miał Ciebie na myśli, nie napisałbym tego. Wiem i znam Twoje zdanie na ten temat i wiem że jak z kimś jesteś to jesteś bardzo lojalna. Nie o to chodzi. Rzuciłaś nowy pod temat, a ja go podchwyciłem i staram się rozwinąć. Czyli pojęcie zdrady i jak to odczuwamy. Tak, że nic w tym nie było do Ciebie. Jak tak to zabrzmiało, to przepraszam, ale nie to miałem na myśli.
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 19:53:03
I właśnie, dbałość o miłość. To coś o czym często zapominamy. Kupiony kwiat w kwiaciarni, stawiamy najczęściej na oknie i albo o niego dbamy i pielęgnujemy , albo i nie. Jeżeli nie usycha. Jeżeli dbamy odwdzięcza się pięknem wonią... A z miłością? Często słyszymy po co mam się starać, skoro i tak jesteśmy razem.
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 20:29:49
Ha.. gdyby nie właśnie tacy faceci, to tacy jak ja nie mieli by żadnych szans. We wspomnianym opowiadaniu (za zgodą osoby która to dotyczyło najbardziej) opisuję taką historię. To prawdziwa historia naszego związku. Czasami się człowiekowi robi głupio, kiedy słyszy żal w opowieściach 25 letniej dziewczyny mówiącej, że jej prawie o połowę młodszy ode mnie partner zrobi swoje, odwraca się plecami i śpi. Kiedy ona pyta go dlaczego nie pielęgnuje uczuć słyszy - po co przecież i tak jesteśmy razem. Czy ona go zdradzała, kiedy ja jej dawałem więcej siebie, więcej uczuć, radości z życia niż on przez cały pobyt z nią? Czy to można nazwać zdradą. Ona kochała nas obu. Trochę inaczej, ale równocześnie. Zapewniam, że nie o seks tu chodziło.
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 20:39:46
Dlatego wcześniej zadałem pytanie, czy zdradą jest też to kiedy ten trzecia ( trzecia) nie tylko fizycznie jest bliżej niż ten oficjalny partner. Ja wiedziałem w tamtym układzie o wszystkim, mnie się radziła, ze mną rozmawiała całymi dniami o wszystkim. Znałem jej myśli, problemy, po prostu wszystko. On - niewiele i myślę, że niewiele go wtedy obchodziło. Będąc ze mną uczyła się jak być szczęśliwą kobietą, jak wymagać pewnych rzeczy od partnera, jak przestać być uległą kurą domową. Myślę, że teraz są szczęśliwi. Ona potrafiła do swojego związku wprowadzić to co dostała ode mnie. Ja już tam nie jestem potrzebny i mnie tam niema. Ale czy ona zdradzała, czy stało się coś złego. W tej chwili tam jest miłość i szczęście. Przedtem znaki zapytania. Wiem, ja ją przekonywałem, że nie dzieje się nic złego, choć sam nie zawsze byłym tego pewny. A Wy jak to ocenicie? Była zdrada czy nie?
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 20:42:38
Dlatego wcześniej zadałem pytanie, czy zdradą jest też to kiedy ten trzecia ( trzecia) nie tylko fizycznie jest bliżej niż ten oficjalny partner. Ja wiedziałem w tamtym układzie o wszystkim, mnie się radziła, ze mną rozmawiała całymi dniami o wszystkim. Znałem jej myśli, problemy, po prostu wszystko. On - niewiele i myślę, że niewiele go wtedy obchodziło. Będąc ze mną uczyła się jak być szczęśliwą kobietą, jak wymagać pewnych rzeczy od partnera, jak przestać być uległą kurą domową. Myślę, że teraz są szczęśliwi. Ona potrafiła do swojego związku wprowadzić to co dostała ode mnie. Ja już tam nie jestem potrzebny i mnie tam niema. Ale czy ona zdradzała, czy stało się coś złego. W tej chwili tam jest miłość i szczęście. Przedtem znaki zapytania. Wiem, ja ją przekonywałem, że nie dzieje się nic złego, choć sam nie zawsze byłym tego pewny. A Wy jak to ocenicie? Była zdrada czy nie?
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 20:53:24
Witaj Kaju. Na pewno tylko kochać można tylko jedna osobę? Czyli albo ojca, albo matkę, babcia, brat i siostra odpadają? Zaraz powiesz, ze to nie to samo. Nie to jest to samo. Ina miłość, ale też miłość. I jak są dwie osoby jest podobnie. Każda z tych miłości jest inna i nie ma znaczenia czy kierowana jest do osób z rodziny, czy partnerów. Nie mówię o seksie, który jest dodatkiem do uczuć, albo i nie. Mówię o uczuciach
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 20:58:05
Witaj Nataszko. Też tak myślę. Człowiek to skompilowane bydlątko, ma czasami rozum, uczucia i inne atawistyczne dodatki, jak popęd, podświadome wybieranie lepszego partnera itd. Zgadzam się temat rzeka i dosyć skomplikowany.
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 22:24:36
Z wirtualną? Hm.. według kogo? Wiesz ten świat tak się dziwnie ułożył, że czasami wirtualnie jesteśmy bardzie z kimś niż w realu. Myślę, że ma to coś raczej z hamulca bezpieczeństwa. Komp i net można wyłączyć w każdej chwili. W realnym życiu tak się nie da. A czy to jest zdrada? To zależy chyba jak mocno w nas to siedzi.
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 22:33:16
Nie wiem właśnie, dlaczego wskoczyło podwójnie. Może dlatego że mam podwójny znak zodiaku (bliźnięta), abo dlatego że mam dwa imiona haha, ale chyba z bardzie prozaicznej przyczyny. Po prostu musiałem 2 X kliknąć.
Adalbert Pol
21.10.2012 r. 22:34:48
Faktycznie, coś nie tak, to nie tylko raz wyskoczyło podwójnie. Dzięki
Misia
22.10.2012 r. 15:45:13
Witajcie, dawno nie byłam tutaj i zauważyłam ten temat chce się Was poradzić, możecie mieć mnie za idiotkę i głupią ale ja po prostu jestem mega zagubiona...
Moja sytuacja nie należy do łatwych ani też normalnych i zdaje sobie z tego sprawe, wiec zaczne może od początku...
Ponad dwa lata temu poznałam faceta który mnie urzekł sobą samym, niedługo poźniej zamieszkaliśmy ze sąba, i oboje pragneliśmy dziecka więc sie o to postaraliśmy, zaszłam w ciąże byłam przeszcześliwa i on też, jednak z biegiem czasu pogarszało się, brak zrozumienia z jego strony wsparcia i pomocy im bliżej porodu tym bardziej mnie olewał nie dbał o mnie bo już jestem jego i on nie musi sie starac - jego słowa, ale myślałam ze pojawi sie nasz synek wszystko sie ułozy bo może to wina stresu zwiazana z byciem ojcem, urodziłam przeslicznego najkochanszego synka poswieceilam mu sie w 100% ale starałam tez dbac o rodzine, jednak moj partner zamiast mi pomoc zatracil sie w pracy ona zastapila mu mnie i synka, nie bylo go wiecznie a jak byl to zawsze zmeczony malo pomagal przy maluchu, ja probowalam porozmawiac naprawic czasem bylo dobrze ale na miesiac max, pare razy juz chcialam uciec ale za kazdym razem dawalam sie przekonac ze naprawimy wszystko, wydarzylo sie przez ten czas wiele przykrych rzeczy zostalo tez za duzo przykrego powiedziane, moje uczucie do niego wygaslo jakies pol roku temu powiedzialam mu to, ale on to zbagatelizowal, i zyjemy tak juz w niby zwiazku pol roku, synek ma juz roczek prawie, a dopiero teraz jak poczul sie zagrozony obudzil sie i chce ratowac rodzine, teraz uswiadomil sobie ze popelnil wiele bledow ze zaprzepascil to co najwazniejsze w zyciu.
A uswiadomil to sobie dopiero teraz bo ja poznalam przyjaciela przy ktorym czuje sie zrozumiana doceniana i kochana on wie o nim, ten przyjaciel chce mnie wyrwacz tad, podjal lepsza prace chce wynajac mieszkanie chce ze ,mna stworzyc rodzine - a ja go kocham.. i poszlabym za nim w ogien, ale z drugiej stronym mam wrazenie ze jak odejde od ojca syna zabiore mu go zrobie mu wielka krzywde, i tez boje sie ze moze mi z tym przyjacielem nie wyjsc... nie wiem co robic... pomozcie....
Nie opisalam dokladnie wszystkiego bo by postow nie starczylo ale uwierzcie mi nawet jezeli dam mojemu partnerowi sznase naprawienia rodziny czy predzej czy pozniej nie bedzie tak jak było? zwlaszcza ze ja go nie kocham... czy warto byc ze soba tylko iwylacznie dla rodziny? Czy mam sprobowac szczescia z tym nowym przyjacielem - w sumie nie mam chyba nic do stracenia czy sie myle?
bella-mia
22.10.2012 r. 15:59:07
moim skromnym zdaniem powinnaś zostac z ojcem dziecka to jest raczej oczywiste...jesteś młoda przypuszczam ze on jest niewiele starszy od Ciebie ..może poprostu on poswiecił sie pracy bo chciał zapracowac na twoje i waszego syna godne życie a Ty powinnaś byc przy nim na dobre i na złe ,kochac go i wspierac a przede wszystkim rozmawiac o waszych potrzbach i oczekiwaniach. pozdrawiam.
Po pierwsze, widzę, że niejaki Eliot ma tu problemy z sobą. Koleś takie teksty możesz sobie wklejać u siebie , nie u mnie. Grzecznie proszę. Dlatego mówię jak wąż do parobka ssss....., a jak to nie pomoże, pomogę Ci zrozumieć, że niema miejsca dla Ciebie na tym portalu.
A dziewczyny macie rację. Wszystkie sprawy są ważne i wszystko trzeba brać pod uwagę.
Adalbert Pol
22.10.2012 r. 21:35:24
Po pierwsze, widzę, że niejaki Eliot ma tu problemy z sobą. Koleś takie teksty możesz sobie wklejać u siebie , nie u mnie. Grzecznie proszę. Dlatego mówię jak wąż do parobka ssss....., a jak to nie pomoże, pomogę Ci zrozumieć, że niema miejsca dla Ciebie na tym portalu.
A dziewczyny macie rację. Wszystkie sprawy są ważne i wszystko trzeba brać pod uwagę.
Adalbert Pol
22.10.2012 r. 21:49:36
Jowitko, człowiek zawsze jakoś tam reaguje na sytuację. Zawsze można zadać sobie pytanie - dlaczego. Widzisz, kiedy na pewne sprawy patrzy się z perspektywy czasu, najczęściej wyglądają inaczej niż w momencie kiedy podejmujemy działania. Liczenie na to , a może będzie dobrze, a może się coś zmieni, czasami bierze górę.
Adalbert Pol
22.10.2012 r. 22:02:48
Sylwio, tam gdzie w grę wchodzą uczucia jest mało rozumu. No i dobrze. Życie z kimś jest zawsze jaką sprawa wyboru. Albo idziemy na żywioł i działamy spontanicznie, abo uruchamiamy szare komórki. No i w tym drugim przypadku powstaje koktajl Mołotowa. Tam gdzie w grę wchodzą dzieci, dom rodzina, kobieta zawsze ( czyt przeważnie) bierze to na pierwszy plan. Rezygnuje z własnego szczęścia , miłości etc. Tylko potem, po latach okazuje się, że mogła mieć szczęście, dzieci, choć nie z biologicznym ojcem, życie pełne szczęścia i pogody. A co jest? Awantury w domu, czasami zakrada się jakaś patologia i życie nie do zniesienia. Wybór? Jak go dokonać? Wiesz, też proszę o receptę.
Adalbert Pol
22.10.2012 r. 22:13:29
Zgadzam się z Tobą Robet. Zauważyłem, ze słowo kocham na wszystkich portalach, w życiu... stało się tak powszechne np. jak daj zapalić. No cóż to nie uczucia uległy dewaluacji, tylko jak sam stwierdziłeś niezrozumienie ich przez tych co je wyrażają. Pozdrawiam
Adalbert Pol
22.10.2012 r. 22:24:58
MISIA. Opisałaś, jak się domyślam w wielkim streszczeniu historie swojego życia i jak się domyślam, liczysz na jakąś receptę na nie z naszej strony. Widzisz z tego co opisujesz, Twój partner, który potem został ojcem Twojego dziecka, postąpił bardzo niedojrzale. Czy na pewno to było uczucie wobec Ciebie, czy tylko zwykłe zauroczenie atrakcyjną dziewczyną? Dlaczego mam wątpliwości? Moim zdaniem gdyby to było głębokie uczucie, to właśnie w tych chwilach służył by Ci największą pomocą. A tak - kobieta w ciąży zawsze traci na atrakcyjności - poszedł w inne tematy. Piszesz o pracy, ale czy na pewno? To że późno wracał i tak tłumaczył swoją nieobecność to jedno, ale nie wiem jaka była prawda. Piszesz, że masz kogoś i nie wiesz co zrobić. A ja Ci zadam pytanie. Czy jesteś pewna, że ta osoba nie będzie kopią poprzedniej, że jest prawdziwe uczucie, że to ktoś kto na tyle Cię kocha, że wiesz, że w dobrych i złych momentach życia możesz na niego liczyć? Jeżeli na te i podobne pytania potrafisz sobie odpowiedzieć tak, nie zastanawiaj się. Dzieci pod pachę i uciekaj z tego toksycznego związku.
Adalbert Pol
22.10.2012 r. 22:26:45
MISIA. Opisałaś, jak się domyślam w wielkim streszczeniu historie swojego życia i jak się domyślam, liczysz na jakąś receptę na nie z naszej strony. Widzisz z tego co opisujesz, Twój partner, który potem został ojcem Twojego dziecka, postąpił bardzo niedojrzale. Czy na pewno to było uczucie wobec Ciebie, czy tylko zwykłe zauroczenie atrakcyjną dziewczyną? Dlaczego mam wątpliwości? Moim zdaniem gdyby to było głębokie uczucie, to właśnie w tych chwilach służył by Ci największą pomocą. A tak - kobieta w ciąży zawsze traci na atrakcyjności - poszedł w inne tematy. Piszesz o pracy, ale czy na pewno? To że późno wracał i tak tłumaczył swoją nieobecność to jedno, ale nie wiem jaka była prawda. Piszesz, że masz kogoś i nie wiesz co zrobić. A ja Ci zadam pytanie. Czy jesteś pewna, że ta osoba nie będzie kopią poprzedniej, że jest prawdziwe uczucie, że to ktoś kto na tyle Cię kocha, że wiesz, że w dobrych i złych momentach życia możesz na niego liczyć? Jeżeli na te i podobne pytania potrafisz sobie odpowiedzieć tak, nie zastanawiaj się. Dzieci pod pachę i uciekaj z tego toksycznego związku.
Adalbert Pol
22.10.2012 r. 22:36:54
Dokładnie, tylko, że wtedy słowo kocham nie jest wyrażaniem głębokich uczuć, ale znaczy tyle co chcę, pożądam, mam na ciebie ochotę itd, a co to ma wspólnego z miłością, jak mówi tylko o dodatkach do niej?
Czasami zdradę tłumaczy sie słowami, stało się bo się zakochałam(łem), ale ciebie też kocham. Ile w tym prawdy?
Kiedyś słyszałem takie słowa:
Jeżeli kochasz dwie osoby i nie wiesz którą wybrać, wybierz ta drugą. Bo gdybyś ta pierwszą naprawdę kochał, to nigdy byś się nie zakochał w tej drugiej. A Wy jak myślicie?
kochać można tylko jedną osobę zgadzam się z carolą
witam wszystkich
w dzisiejszych czasach za bardzo szasta się na prawo i lewo słowem kocham a większość nie wie co to znaczy
Nie wiem, ale pojęcie zdrady i uczucia czasami są oddzielnym tematem. Zdrada oczywiście może być fizyczna, czyli ta której my faceci najbardziej się boimy i duchowa. Fizyczna sprawa jasna i wiadomo o co chodzi - ściągaj spodnie idziemy się całować. A ta druga? No właśnie. Kiedy ktoś z boku wie o naszym partnerze więcej niż my, zna jego myśli, potrzeby, pragnienia. Kiedy mówione słowo kocham nie jest skierowane do nas. Jest to zdrada czy nie?
Słowo ,,kocham traci wartość.
Mówisz: jestem zakochana!
...to nic, że już siódmy raz...
Szastasz słowem ,,kocham\" lekko
myśląc, że już miłość znasz.
Mówisz: Kocham Go na pewno!
...choć się ledwie miesiąc znacie...
Przed Nim kochałaś innego
i też mówiłaś, że ,,na zawsze\"...
Mówisz: czuję, że to miłość!
Słowem ,,kocham\" lekko szastasz...
Ale żeby się ,,zakochać\"
wystarcza Ci jedna randka!
Mówisz: kocham!, piszesz: kocham!
ślesz miłosne sms-y
ale już patrzysz za innym,
już innego wzrok Cię przeszył...
Mówisz: to na pewno miłość!
...ale wiesz, że to bzdura...
Krzyczysz: kocham całym sercem!
...a w Twym sercu
wielka dziura...
Kaju zgadzam się. Niektóre osoby słowo wypowiadają kocham z częstotliwością strzałów karabinu maszynowego. Myślę, że dla nich to słowo nie ma specjalnego znaczenia ( inni zamiast tego mówią no
, ) ale mówimy o uczuciach które czujemy
Bardzo często ludzie mylą miłość właśnie z pożądaniem. Dlaczego? Co jest wspólnego w miłości oraz pożądaniu, że tak łatwo pomylić te dwa, tak różne stany emocjonalne?
Pożądanie to nie miłość. Miłość polega na czymś więcej, niż fizyczny i psychiczny pociąg do drugiej osoby. Oczywiście podobanie się sobie, jest jednym z pierwszych i podstawowych elementów miłości, jednak prawdziwa miłość sięga dużo głębiej. Miłość bazuje na troszczeniu się o siebie, przyjaźni, zaangażowaniu oraz zaufaniu. Jeśli jest się zakochanym ma się wrażenie, jakby u swojego boku miało się zawsze najlepszego, godnego zaufania przyjaciela, do którego dodatkowo czułoby się pociąg fizyczny.
No i doszły nowe elementy, czyli zemsta za zdradę. Hm.. chłop żywemu nie przepuści, jak to kiedyś śpiewano. Również słowa, ja nie zdradzam bo nie mam męża też do mnie nie przemawiają. Czy tylko męża, lub żonę można zdradzić? Nie wydaje mi się. Status mężatka, panna, wdowa ...., to raczej określenie rodzaju papierka jaki leży w szufladzie. Związek to albo uczucia, albo układ. No i tu można zdradzać, albo nie. Dokument można tylko spalić , wyrzucić, podrzeć. Mnie się wydaje kiedy się jest żoną czy męzem, zostało powiedziane tej drugiej stronie między nami nic już niema, ale zostaję dla dobra dzieci, pojęcie zdrady już nie istnieje
Nie Carola, nie traktuj tego jak wycieczki osobistej w Twoją stronę. Znamy się nie od dziś i gdybym miał Ciebie na myśli, nie napisałbym tego. Wiem i znam Twoje zdanie na ten temat i wiem że jak z kimś jesteś to jesteś bardzo lojalna. Nie o to chodzi. Rzuciłaś nowy pod temat, a ja go podchwyciłem i staram się rozwinąć. Czyli pojęcie zdrady i jak to odczuwamy. Tak, że nic w tym nie było do Ciebie. Jak tak to zabrzmiało, to przepraszam, ale nie to miałem na myśli.
I właśnie, dbałość o miłość. To coś o czym często zapominamy. Kupiony kwiat w kwiaciarni, stawiamy najczęściej na oknie i albo o niego dbamy i pielęgnujemy , albo i nie. Jeżeli nie usycha. Jeżeli dbamy odwdzięcza się pięknem wonią... A z miłością? Często słyszymy po co mam się starać, skoro i tak jesteśmy razem.
Ha.. gdyby nie właśnie tacy faceci, to tacy jak ja nie mieli by żadnych szans. We wspomnianym opowiadaniu (za zgodą osoby która to dotyczyło najbardziej) opisuję taką historię. To prawdziwa historia naszego związku. Czasami się człowiekowi robi głupio, kiedy słyszy żal w opowieściach 25 letniej dziewczyny mówiącej, że jej prawie o połowę młodszy ode mnie partner zrobi swoje, odwraca się plecami i śpi. Kiedy ona pyta go dlaczego nie pielęgnuje uczuć słyszy - po co przecież i tak jesteśmy razem. Czy ona go zdradzała, kiedy ja jej dawałem więcej siebie, więcej uczuć, radości z życia niż on przez cały pobyt z nią? Czy to można nazwać zdradą. Ona kochała nas obu. Trochę inaczej, ale równocześnie. Zapewniam, że nie o seks tu chodziło.
Dlatego wcześniej zadałem pytanie, czy zdradą jest też to kiedy ten trzecia ( trzecia) nie tylko fizycznie jest bliżej niż ten oficjalny partner. Ja wiedziałem w tamtym układzie o wszystkim, mnie się radziła, ze mną rozmawiała całymi dniami o wszystkim. Znałem jej myśli, problemy, po prostu wszystko. On - niewiele i myślę, że niewiele go wtedy obchodziło. Będąc ze mną uczyła się jak być szczęśliwą kobietą, jak wymagać pewnych rzeczy od partnera, jak przestać być uległą kurą domową. Myślę, że teraz są szczęśliwi. Ona potrafiła do swojego związku wprowadzić to co dostała ode mnie. Ja już tam nie jestem potrzebny i mnie tam niema. Ale czy ona zdradzała, czy stało się coś złego. W tej chwili tam jest miłość i szczęście. Przedtem znaki zapytania. Wiem, ja ją przekonywałem, że nie dzieje się nic złego, choć sam nie zawsze byłym tego pewny. A Wy jak to ocenicie? Była zdrada czy nie?
Dlatego wcześniej zadałem pytanie, czy zdradą jest też to kiedy ten trzecia ( trzecia) nie tylko fizycznie jest bliżej niż ten oficjalny partner. Ja wiedziałem w tamtym układzie o wszystkim, mnie się radziła, ze mną rozmawiała całymi dniami o wszystkim. Znałem jej myśli, problemy, po prostu wszystko. On - niewiele i myślę, że niewiele go wtedy obchodziło. Będąc ze mną uczyła się jak być szczęśliwą kobietą, jak wymagać pewnych rzeczy od partnera, jak przestać być uległą kurą domową. Myślę, że teraz są szczęśliwi. Ona potrafiła do swojego związku wprowadzić to co dostała ode mnie. Ja już tam nie jestem potrzebny i mnie tam niema. Ale czy ona zdradzała, czy stało się coś złego. W tej chwili tam jest miłość i szczęście. Przedtem znaki zapytania. Wiem, ja ją przekonywałem, że nie dzieje się nic złego, choć sam nie zawsze byłym tego pewny. A Wy jak to ocenicie? Była zdrada czy nie?
Witaj Kaju. Na pewno tylko kochać można tylko jedna osobę? Czyli albo ojca, albo matkę, babcia, brat i siostra odpadają? Zaraz powiesz, ze to nie to samo. Nie to jest to samo. Ina miłość, ale też miłość. I jak są dwie osoby jest podobnie. Każda z tych miłości jest inna i nie ma znaczenia czy kierowana jest do osób z rodziny, czy partnerów. Nie mówię o seksie, który jest dodatkiem do uczuć, albo i nie. Mówię o uczuciach
Witaj Nataszko. Też tak myślę. Człowiek to skompilowane bydlątko, ma czasami rozum, uczucia i inne atawistyczne dodatki, jak popęd, podświadome wybieranie lepszego partnera itd. Zgadzam się temat rzeka i dosyć skomplikowany.
Z wirtualną? Hm.. według kogo? Wiesz ten świat tak się dziwnie ułożył, że czasami wirtualnie jesteśmy bardzie z kimś niż w realu. Myślę, że ma to coś raczej z hamulca bezpieczeństwa. Komp i net można wyłączyć w każdej chwili. W realnym życiu tak się nie da. A czy to jest zdrada? To zależy chyba jak mocno w nas to siedzi.
Nie wiem właśnie, dlaczego wskoczyło podwójnie. Może dlatego że mam podwójny znak zodiaku (bliźnięta), abo dlatego że mam dwa imiona haha, ale chyba z bardzie prozaicznej przyczyny. Po prostu musiałem 2 X kliknąć.
Faktycznie, coś nie tak, to nie tylko raz wyskoczyło podwójnie. Dzięki
Witajcie, dawno nie byłam tutaj i zauważyłam ten temat chce się Was poradzić, możecie mieć mnie za idiotkę i głupią ale ja po prostu jestem mega zagubiona...
Moja sytuacja nie należy do łatwych ani też normalnych i zdaje sobie z tego sprawe, wiec zaczne może od początku...
Ponad dwa lata temu poznałam faceta który mnie urzekł sobą samym, niedługo poźniej zamieszkaliśmy ze sąba, i oboje pragneliśmy dziecka więc sie o to postaraliśmy, zaszłam w ciąże byłam przeszcześliwa i on też, jednak z biegiem czasu pogarszało się, brak zrozumienia z jego strony wsparcia i pomocy im bliżej porodu tym bardziej mnie olewał nie dbał o mnie bo już jestem jego i on nie musi sie starac - jego słowa, ale myślałam ze pojawi sie nasz synek wszystko sie ułozy bo może to wina stresu zwiazana z byciem ojcem, urodziłam przeslicznego najkochanszego synka poswieceilam mu sie w 100% ale starałam tez dbac o rodzine, jednak moj partner zamiast mi pomoc zatracil sie w pracy ona zastapila mu mnie i synka, nie bylo go wiecznie a jak byl to zawsze zmeczony malo pomagal przy maluchu, ja probowalam porozmawiac naprawic czasem bylo dobrze ale na miesiac max, pare razy juz chcialam uciec ale za kazdym razem dawalam sie przekonac ze naprawimy wszystko, wydarzylo sie przez ten czas wiele przykrych rzeczy zostalo tez za duzo przykrego powiedziane, moje uczucie do niego wygaslo jakies pol roku temu powiedzialam mu to, ale on to zbagatelizowal, i zyjemy tak juz w niby zwiazku pol roku, synek ma juz roczek prawie, a dopiero teraz jak poczul sie zagrozony obudzil sie i chce ratowac rodzine, teraz uswiadomil sobie ze popelnil wiele bledow ze zaprzepascil to co najwazniejsze w zyciu.
A uswiadomil to sobie dopiero teraz bo ja poznalam przyjaciela przy ktorym czuje sie zrozumiana doceniana i kochana on wie o nim, ten przyjaciel chce mnie wyrwacz tad, podjal lepsza prace chce wynajac mieszkanie chce ze ,mna stworzyc rodzine - a ja go kocham.. i poszlabym za nim w ogien, ale z drugiej stronym mam wrazenie ze jak odejde od ojca syna zabiore mu go zrobie mu wielka krzywde, i tez boje sie ze moze mi z tym przyjacielem nie wyjsc... nie wiem co robic... pomozcie....
Nie opisalam dokladnie wszystkiego bo by postow nie starczylo ale uwierzcie mi nawet jezeli dam mojemu partnerowi sznase naprawienia rodziny czy predzej czy pozniej nie bedzie tak jak było? zwlaszcza ze ja go nie kocham... czy warto byc ze soba tylko iwylacznie dla rodziny? Czy mam sprobowac szczescia z tym nowym przyjacielem - w sumie nie mam chyba nic do stracenia czy sie myle?
moim skromnym zdaniem powinnaś zostac z ojcem dziecka to jest raczej oczywiste...jesteś młoda przypuszczam ze on jest niewiele starszy od Ciebie ..może poprostu on poswiecił sie pracy bo chciał zapracowac na twoje i waszego syna godne życie a Ty powinnaś byc przy nim na dobre i na złe ,kochac go i wspierac a przede wszystkim rozmawiac o waszych potrzbach i oczekiwaniach. pozdrawiam.
ten film mi sie skojarzył z twoja historią
http://vod.pl/jak-zyc,84307,w.html
Po pierwsze, widzę, że niejaki Eliot ma tu problemy z sobą. Koleś takie teksty możesz sobie wklejać u siebie , nie u mnie. Grzecznie proszę. Dlatego mówię jak wąż do parobka ssss....., a jak to nie pomoże, pomogę Ci zrozumieć, że niema miejsca dla Ciebie na tym portalu.
A dziewczyny macie rację. Wszystkie sprawy są ważne i wszystko trzeba brać pod uwagę.
Po pierwsze, widzę, że niejaki Eliot ma tu problemy z sobą. Koleś takie teksty możesz sobie wklejać u siebie , nie u mnie. Grzecznie proszę. Dlatego mówię jak wąż do parobka ssss....., a jak to nie pomoże, pomogę Ci zrozumieć, że niema miejsca dla Ciebie na tym portalu.
A dziewczyny macie rację. Wszystkie sprawy są ważne i wszystko trzeba brać pod uwagę.
Jowitko, człowiek zawsze jakoś tam reaguje na sytuację. Zawsze można zadać sobie pytanie - dlaczego. Widzisz, kiedy na pewne sprawy patrzy się z perspektywy czasu, najczęściej wyglądają inaczej niż w momencie kiedy podejmujemy działania. Liczenie na to , a może będzie dobrze, a może się coś zmieni, czasami bierze górę.
Sylwio, tam gdzie w grę wchodzą uczucia jest mało rozumu. No i dobrze. Życie z kimś jest zawsze jaką sprawa wyboru. Albo idziemy na żywioł i działamy spontanicznie, abo uruchamiamy szare komórki. No i w tym drugim przypadku powstaje koktajl Mołotowa. Tam gdzie w grę wchodzą dzieci, dom rodzina, kobieta zawsze ( czyt przeważnie) bierze to na pierwszy plan. Rezygnuje z własnego szczęścia , miłości etc. Tylko potem, po latach okazuje się, że mogła mieć szczęście, dzieci, choć nie z biologicznym ojcem, życie pełne szczęścia i pogody. A co jest? Awantury w domu, czasami zakrada się jakaś patologia i życie nie do zniesienia. Wybór? Jak go dokonać? Wiesz, też proszę o receptę.
Zgadzam się z Tobą Robet. Zauważyłem, ze słowo kocham na wszystkich portalach, w życiu... stało się tak powszechne np. jak daj zapalić. No cóż to nie uczucia uległy dewaluacji, tylko jak sam stwierdziłeś niezrozumienie ich przez tych co je wyrażają. Pozdrawiam
MISIA. Opisałaś, jak się domyślam w wielkim streszczeniu historie swojego życia i jak się domyślam, liczysz na jakąś receptę na nie z naszej strony. Widzisz z tego co opisujesz, Twój partner, który potem został ojcem Twojego dziecka, postąpił bardzo niedojrzale. Czy na pewno to było uczucie wobec Ciebie, czy tylko zwykłe zauroczenie atrakcyjną dziewczyną? Dlaczego mam wątpliwości? Moim zdaniem gdyby to było głębokie uczucie, to właśnie w tych chwilach służył by Ci największą pomocą. A tak - kobieta w ciąży zawsze traci na atrakcyjności - poszedł w inne tematy. Piszesz o pracy, ale czy na pewno? To że późno wracał i tak tłumaczył swoją nieobecność to jedno, ale nie wiem jaka była prawda. Piszesz, że masz kogoś i nie wiesz co zrobić. A ja Ci zadam pytanie. Czy jesteś pewna, że ta osoba nie będzie kopią poprzedniej, że jest prawdziwe uczucie, że to ktoś kto na tyle Cię kocha, że wiesz, że w dobrych i złych momentach życia możesz na niego liczyć? Jeżeli na te i podobne pytania potrafisz sobie odpowiedzieć tak, nie zastanawiaj się. Dzieci pod pachę i uciekaj z tego toksycznego związku.
MISIA. Opisałaś, jak się domyślam w wielkim streszczeniu historie swojego życia i jak się domyślam, liczysz na jakąś receptę na nie z naszej strony. Widzisz z tego co opisujesz, Twój partner, który potem został ojcem Twojego dziecka, postąpił bardzo niedojrzale. Czy na pewno to było uczucie wobec Ciebie, czy tylko zwykłe zauroczenie atrakcyjną dziewczyną? Dlaczego mam wątpliwości? Moim zdaniem gdyby to było głębokie uczucie, to właśnie w tych chwilach służył by Ci największą pomocą. A tak - kobieta w ciąży zawsze traci na atrakcyjności - poszedł w inne tematy. Piszesz o pracy, ale czy na pewno? To że późno wracał i tak tłumaczył swoją nieobecność to jedno, ale nie wiem jaka była prawda. Piszesz, że masz kogoś i nie wiesz co zrobić. A ja Ci zadam pytanie. Czy jesteś pewna, że ta osoba nie będzie kopią poprzedniej, że jest prawdziwe uczucie, że to ktoś kto na tyle Cię kocha, że wiesz, że w dobrych i złych momentach życia możesz na niego liczyć? Jeżeli na te i podobne pytania potrafisz sobie odpowiedzieć tak, nie zastanawiaj się. Dzieci pod pachę i uciekaj z tego toksycznego związku.
Dokładnie, tylko, że wtedy słowo kocham nie jest wyrażaniem głębokich uczuć, ale znaczy tyle co chcę, pożądam, mam na ciebie ochotę itd, a co to ma wspólnego z miłością, jak mówi tylko o dodatkach do niej?