Na początek kilka słów regulaminu tego opowiadania.
Dopisujemy co prawda to co nam na myśl przyjdzie ale w dobrym smaku, bez przekleństw i na litość, nie śmiećcie tematu, jeśli chcecie coś dopisać nie na temat to zróbcie to w nawiasie.
Dziekuję za uwagę.
Zaczynamy
A było to w pewien mroźny wieczór, kiedy już żywego ducha na ulicy człowiek nie mógł spotkać ...
J@nusz
27.02.2010 r. 01:25:09
Szła ulicą, starając się nie oglądać za siebie jednak czuła na sobie wyraźny zimny wzrok. Czuła, że jest obserwowana. Za wszelką cenę nie chciała dać po sobie poznać o dziwnym przeczuciu. Zdradzało ją tylko nienaturalnie szybko bijące serce...
Konto usunięte
27.02.2010 r. 01:28:48
którego na szczęście obserwator nie był w stanie zauważyć.
Postanowiła przyspieszyć kroku, aby jak najszybciej oddalić się od możliwego sprawcy ...
J@nusz
27.02.2010 r. 01:35:12
zdarzenia. Zatrzymała się. Wiedziała. Wiedziała, że nie ma sensu uciekać. Wiedziała, że to co ma się zdarzyć jest nieuniknione. Wiedziała, że to przeznaczenie... (Sorki za wtrącenie, ale wydaje mi się, że poczekajki to my z tego nie sklecimy... XD )
Konto usunięte
27.02.2010 r. 01:43:47
Postanowiła przysiąść na pobliskiej ławce i doczekać rozwoju wydarzeń.
(co to poczekajka?)
J@nusz
27.02.2010 r. 01:53:09
Tak jak się spodziewała, nie musiała czekać długo. Drogą, którą przed chwilą szła ona, podążał mężczyzna. Miał on na sobie ubrany długi ciemny płaszcz i czarny kapelusz, który skutecznie ukrywał jego twarz. Usiadł obok. Choć oboje czuli narastające napięci sytuacji, żadne z nich nie uczyniło nic. Nawet na siebie nie zerkneli. Siedzieli w milczeniu patrząc przed siebie. (Wstyd się przyznać, ale poczekajka to typowo babska książka. Obowiązkowa pozycja na spisie lektur bardzo wrażliwego człowieka. Gorąco polecam)
Konto usunięte
27.02.2010 r. 02:01:34
Nie wytrzymała napięcia, postanowiła zrobić pierwszy krok ...
Wstała z myślą o drodze jaką musi pokonać aby dojść do domu.
Daleko nie zaszła, On złapał ją za nadgarstek, słowa nie wydusił nadal, zaś Ona jęknęła nie tyle z bólu, jaki jej sprawiło szarpnięcie, ale ze strachu przed tym co zaraz ma nastąpić ...
(być może się skuszę na przeczytanie tej "lektury" )
J@nusz
27.02.2010 r. 02:09:23
Zamknęła oczy. Czuła jak lęk, przed chwilą tak wyraźny, ustępował. Ogarniało ją błogie uczucie ciepła. Stała tak jakiś czas po czym gwałtownie otworzyła oczy. Rozejrzała się. Ciemna ulica, ławka. Ani śladu mężczyzny. Znowu-pomyślała. Znowu to samo. Sen, jawa, koszmar, fantazja? Ruszyła dalej.
Konto usunięte
27.02.2010 r. 02:13:36
W końcu dotarła do domu.Przygotowała sobie wspaniałą, ciepłą kąpiel w wannie pełnej gorącej wody.
W łazience roztaczała się woń waniliowego aromatu, który wprawił ją w niesamowicie miły nastrój.
Leżąc w wannie, rozmyślała co się stało i co ta naprawdę się z nią dzieje ...
J@nusz
27.02.2010 r. 02:18:13
Zamknęła oczy. Nagle do łazienki wtargnął mężczyzna... Wiedziała kto to. Znała go bardzo dobrze. Rozmawiali. Rozmawiali długo, czule, szczerze. Ockneła się. Otworzyła oczy. Lustro, wanna. Ani śladu mężczyzny. Sen, jawa, koszmar, fantazja? Wstała i ubrała szlafrok.
Niewiele myśląc, dokończyła swój delikatny makijaż i poszła się ubrać.
Była już spóźniona, musiała się pospieszyć aby zdążyć na kolejną rozmowę kwalifikacyjną w kolejnej nieciekawej firmie ...
Sołtys
26.03.2013 r. 20:03:43
make dowiezli?
Sołtys
27.03.2013 r. 07:27:33
gosikw74
27.03.2013 r. 11:18:13
i tak lata uplywaly w samotnosci... ona kazdego dnia wychodzila wieczorami, by spotkac tego pana w kapeluszu
nigdy jednak go juz nie spotkala ... i tak w wieku lat 70ciu pomyslala sobie, ze wtedy na lawce mogla go przeleciec
de sade-markiz
27.10.2015 r. 19:54:24
...zamarło nagle wszystko...powieki tak ciężkie...wszystkie światła zgasły...nic...absolutnie nic nie zakłucało ciszy...żadnego szmeru...tylko Jej myśli pulsowały bezgłośnie...co to był za zastrzyk...czemu...dlaczego i kto...?...kim jest ten on nie pozwalający zamrugać mi powieką...seledynowy księżyc w kadrze Twoich oczu...dotykasz piersi jędrnych kiedyś...cóż...zamieszchłe czasy...i igła wbita w nadgarstek...i stojak...i butelka z plastiku...i płyn...powoli...powoli wnika w Nią...czemu...czemu wszystko...jest takie inne...kim ja jestem...czemu...czemu chciałam zabić siebie...nigdy więcej...usypiasz...
Na początek kilka słów regulaminu tego opowiadania.
Dopisujemy co prawda to co nam na myśl przyjdzie ale w dobrym smaku, bez przekleństw i na litość, nie śmiećcie tematu, jeśli chcecie coś dopisać nie na temat to zróbcie to w nawiasie.
Dziekuję za uwagę.
Zaczynamy
A było to w pewien mroźny wieczór, kiedy już żywego ducha na ulicy człowiek nie mógł spotkać ...
Szła ulicą, starając się nie oglądać za siebie jednak czuła na sobie wyraźny zimny wzrok. Czuła, że jest obserwowana. Za wszelką cenę nie chciała dać po sobie poznać o dziwnym przeczuciu. Zdradzało ją tylko nienaturalnie szybko bijące serce...
którego na szczęście obserwator nie był w stanie zauważyć.
Postanowiła przyspieszyć kroku, aby jak najszybciej oddalić się od możliwego sprawcy ...
zdarzenia. Zatrzymała się. Wiedziała. Wiedziała, że nie ma sensu uciekać. Wiedziała, że to co ma się zdarzyć jest nieuniknione. Wiedziała, że to przeznaczenie... (Sorki za wtrącenie, ale wydaje mi się, że poczekajki to my z tego nie sklecimy... XD )
Postanowiła przysiąść na pobliskiej ławce i doczekać rozwoju wydarzeń.
(co to poczekajka?)
Tak jak się spodziewała, nie musiała czekać długo. Drogą, którą przed chwilą szła ona, podążał mężczyzna. Miał on na sobie ubrany długi ciemny płaszcz i czarny kapelusz, który skutecznie ukrywał jego twarz. Usiadł obok. Choć oboje czuli narastające napięci sytuacji, żadne z nich nie uczyniło nic. Nawet na siebie nie zerkneli. Siedzieli w milczeniu patrząc przed siebie. (Wstyd się przyznać, ale poczekajka to typowo babska książka. Obowiązkowa pozycja na spisie lektur bardzo wrażliwego człowieka. Gorąco polecam)
Nie wytrzymała napięcia, postanowiła zrobić pierwszy krok ...
Wstała z myślą o drodze jaką musi pokonać aby dojść do domu.
Daleko nie zaszła, On złapał ją za nadgarstek, słowa nie wydusił nadal, zaś Ona jęknęła nie tyle z bólu, jaki jej sprawiło szarpnięcie, ale ze strachu przed tym co zaraz ma nastąpić ...
(być może się skuszę na przeczytanie tej "lektury" )
Zamknęła oczy. Czuła jak lęk, przed chwilą tak wyraźny, ustępował. Ogarniało ją błogie uczucie ciepła. Stała tak jakiś czas po czym gwałtownie otworzyła oczy. Rozejrzała się. Ciemna ulica, ławka. Ani śladu mężczyzny. Znowu-pomyślała. Znowu to samo. Sen, jawa, koszmar, fantazja? Ruszyła dalej.
W końcu dotarła do domu.Przygotowała sobie wspaniałą, ciepłą kąpiel w wannie pełnej gorącej wody.
W łazience roztaczała się woń waniliowego aromatu, który wprawił ją w niesamowicie miły nastrój.
Leżąc w wannie, rozmyślała co się stało i co ta naprawdę się z nią dzieje ...
Zamknęła oczy. Nagle do łazienki wtargnął mężczyzna... Wiedziała kto to. Znała go bardzo dobrze. Rozmawiali. Rozmawiali długo, czule, szczerze. Ockneła się. Otworzyła oczy. Lustro, wanna. Ani śladu mężczyzny. Sen, jawa, koszmar, fantazja? Wstała i ubrała szlafrok.
PATRZĄC..W LUSTRO..DELIKATNYMI..PALCAMI..POCIERAŁA..TWARZ..MYŚLAŁA:
"CZEMU..JA..TAK..PIĘKNA..A..TAK...SAMOTNA.."..
POCZUŁA..ŁZY..SPŁYWAJĄCE..PO..PRZYPUDROWANYCH..POLICZKACH..
JAKŻE..SŁONE..
BYŁY..TEGO..DNIA..
Niewiele myśląc, dokończyła swój delikatny makijaż i poszła się ubrać.
Była już spóźniona, musiała się pospieszyć aby zdążyć na kolejną rozmowę kwalifikacyjną w kolejnej nieciekawej firmie ...
make dowiezli?
i tak lata uplywaly w samotnosci... ona kazdego dnia wychodzila wieczorami, by spotkac tego pana w kapeluszu
nigdy jednak go juz nie spotkala ... i tak w wieku lat 70ciu pomyslala sobie, ze wtedy na lawce mogla go przeleciec
...zamarło nagle wszystko...powieki tak ciężkie...wszystkie światła zgasły...nic...absolutnie nic nie zakłucało ciszy...żadnego szmeru...tylko Jej myśli pulsowały bezgłośnie...co to był za zastrzyk...czemu...dlaczego i kto...?...kim jest ten on nie pozwalający zamrugać mi powieką...seledynowy księżyc w kadrze Twoich oczu...dotykasz piersi jędrnych kiedyś...cóż...zamieszchłe czasy...i igła wbita w nadgarstek...i stojak...i butelka z plastiku...i płyn...powoli...powoli wnika w Nią...czemu...czemu wszystko...jest takie inne...kim ja jestem...czemu...czemu chciałam zabić siebie...nigdy więcej...usypiasz...