Przychodzi facet ze złotą rybką do onkologa. Wchodzi. Milczy. Onkolog również milczy. Patrzą na siebie pytająco.
- Kicha. - wydusza z siebie wreszcie facet.
- Słucham?
- Kicha.
- Jaka znowu kicha?
- Rybka kicha. Chora jest znaczy się.
- Panie, coś pan! Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem onkologiem, czemu przynosi pan do mnie chorą rybkę?!
- Kolega pana polecił. Podobno raka pan wyleczył.

W szpitalu psychiatrycznym idzie pacjent ze szczoteczką do zębów na smyczy. Przechodzący lekarz mówi do niego:
- O...jaki ładny piesek, panie Nowak.
- Co pan, panie doktorze, zwariował pan? Przecież to szczoteczka do zębów!
Lekarz trochę zmieszany poszedł do gabinetu, a świr na to (do szczoteczki na smyczy):
- Widzisz Azor, jak żeśmy pana doktora w konia zrobili?

Przychodzi baba do lekarza i wymienia objawy choroby
-Lekarz: no to trzeba przepisać czopki
Baba przychodzi po tygodniu i mówi że nic nie pomogło
-Lekarz: No to przepiszemy pani jeszcze 2 paczki
Baba przychodzi tak 3-4-5 raz
a Lekarz mówi CO PANI TE CZOPKI ŻRE CZY JAKI CHUJ ?
a baba na to: A co może mam sobie je w dupę wkładać?

PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA Z MARGARETKA W USTACH ,LEKARZ PYTA :
-CO PANI DOLEGA?
-MARGARET TACZER!

Przychodzi baba do lekarza bez ręki i nogi.
Lekarz pyta:
- Co się pani stało?
Założyłam się z mężem o rękę, że nie wyrwie mi nogi.

Lekarz przychodzi do pacjenta po ciężkim wypadku.
- Mam dla pana dobra i złą nowinę. Którą pierwszą?
- Niech będzie zła - odpowiada pacjent.
- Musimy amputować panu obie nogi.
- A ta dobra?
- Pacjent z sąsiedniego łóżka chce kupić pańskie kapcie.

Położna wychodzi do oczekującego ojca z trójką noworodków na rękach:
– Nie przeraził się pan, że tyle ich?
– Nie.
– No to niech pan te trzyma, ja lecę po resztę.

Dentysta schyla się właśnie nad pacjentem i ma zamiar rozpocząć borowanie,gdy nagle zastyga w bezruchu i pyta nieufnie:
- Czy mi się tylko wydaje, czy też trzyma pan rękę na moich jądrach??
Pacjent spokojnym głosem:
- To tylko taka mała asekuracja. Bo przecież nie chodzi o to, żebyśmy sobie ból zadawali… Prawda Panie Doktorze?

Dziewczyna w szpitalu szuka gabinetu ginekologicznego. Spotyka jakiegoś mężczyznę i pyta:
- Czy pan jest ginekologiem?
- Nie, ale obejrzeć mogę.

Egzamin z medycyny, z rozpoznawania narządów. Na stole przed egzaminatorami stoi skrzynka z otworem na rękę. w niej narządy do rozpoznawania. Wchodzi pierwszy student, wkłada rękę, rozpoznaje nerkę, wyjmuje ją, dostaje 5, wychodzi.
Wchodzi drugi, grzebie, rozpoznaje serce, wyjmuje, dostaje 5, wychodzi.
Wchodzi trzeci, grzebie, grzebie, nie może nic rozpoznać, w końcu mówi:
- Kiełbasa!
- Proszę wyjąć - krzyczy egzaminator.
W tej chwili student wyjmuje ze skrzynki kiełbasę. Zakłopotani egzaminatorzy postanawiają dać mu 5. Student wychodzi, po czym jeden egzaminator mówi do drugiego:
- Panie docencie, czym myśmy wczoraj tą wódkę zagryzali?

Przychodzi młody chłopaczek do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, ja nie mogę iść do wojska.
- Dlaczego?
- Widzi pan tego pająka?
- No widzę.
- No widzi pan, a ja go nie widzę.

Dlaczego wypisujesz do domu tego pacjenta spod ósemki? - pyta psychiatra psychiatrę.
- Bo on już jest wyleczony! Wczoraj wyciągnął z basenu innego pacjenta który się topił!
- Tak, ale potem go powiesił żeby wysechł!

Kobieta urodziła chłopczyka, bardzo rudego. I w płacz. Lekarz z porodówki pyta co się stało.
- A bo, panie doktorze, ja brunetka, mąż brunet, a dziecko sam pan widzi. Już data porodu coś się staremu nie podobała.
- Niech się pani nie martwi, ja to załatwię. Podszedł doktor do męża na korytarzu i zaczyna go wypytywać:
- Jak często współżyjecie?
- Z pięć razy na tydzien.
- Co pan tu opowiadasz, jestem lekarzem i znam się na tym.
- No panie doktorze, tak z cztery razy na miesiąc.
- Nie opowiadaj pan mi tu bzdur.
- Przyznam się, raz na pól roku.
Na to lekarz ciągnie go na porodówkę i mówi:
- I patrz pan, coś pan narobił tym zardzewialym sprzętem!

Na przyjęciu rozmawia lekarz z prawnikiem. Co chwila ktoś im przeszkadza, pytając lekarza o darmową poradę w sprawie jakiejś dolegliwości. Po godzinie takiej przerywanej rozmowy zrozpaczony lekarz pyta prawnika:
- Co pan robi, żeby ludzie przestali pana pytać o sprawy zawodowe, kiedy jest pan poza biurem?
- Daję im rady - mówi prawnik - a potem przesyłam im rachunek.
Lekarz trochę się zszokował, ale postanowił spróbować. Następnego dnia, czując się nieco winnym, przygotował rachunki. Kiedy poszedł do swojej skrzynki pocztowej, znalazł rachunek od prawnika.

W poczekalni u lekarza (nie baba).
- Przeprraszszszam - pyta jeden pacjent drugiego pacjenta siedzącego obok niego - pppan z jjjaką dodolegliiiwośśścią?
- Ja z prostatą - słyszy w odpowiedzi.
- A ccco tto jest tta prrostttata? - dopytuje się pierwszy.
- No, jak by to panu najprościej wytłumaczyć? - mówi drugi pacjent. - Widzi pan, ja tak siusiam, jak pan mówi.