Jeśli facet mówi, że coś naprawi, to znaczy, że to zrobi i nie trzeba mu o tym ciągle co pół roku przypominać.

W murzyńskiej wiosce rodzi sie białe dziecko
Poruszenie, konsternacja, rodzice idą do szamana:
Szamanie, jesteśmy oboje czarni a dziecko się urodzilo białe, jak to może być?
-A robiliście to po murzyńsku?
-Tak, tak, po murzyńsku!
-Od tyłu po murzyńsku?
-Od tyłu po murzyńsku!
-A palec w dupie był?
-Nie było
-No to tędy się światło dostało!

Bandyta wpada do tramwaju i krzyczy:
- Nie ruszać się, to jest napad!
Jakiś pasażer z ulgą:
- Ku%$&wa, aleś mnie pan wystraszył już myślałem, że to kanary.

Co ci się stało Antek - pyta Franek widząc bardzo opuchniętą twarz Francka. - Osa - odpowiada Franek. - Jedna osa cię tak użądliła? - dziwi się kolega. - Osa nie zdążyła nic zrobić, żona zabiła ją wałkiem do ciasta!

Ksiądz na kazaniu opowiada, że małżeństwo to jak przystań, na której spotykają się dwa statki. - Teraz wszystko rozumiem - myśli Masztalski - spotkałem się z okrętem wojennym!

Żona niepokoi się, bo mąż długo nie wraca z pracy. Żali się sąsiadce: może znalazł sobie kochankę? - Ty to od razu o najgorszym - odpowiada kobieta - może normalnie wpadł pod samochód?

Masztalski przychodzi do gospody i pyta barmana: - Czy ja tu wczoraj byłem? - Tak, panie Masztalski, cały wieczór pan tu siedział. - I stawiałem wszystkim? - dopytuje się dalej Masztalski. - Tak, panie Masztalski, każdemu pan postawił. - I przepiłem całą wypłatę? - Calusieńką panie Masztalski. - Uff - oddycha z ulgą Masztalski - już się martwiłem, że gdzieś zgubiłem wszystkie pieniądze.

- Bądź dobrym zięciem - mówi teściowa do Masztalskiego - załatw miejsce na mój grób na Powązkach. Masztalski pojechał do Warszawy załatwić sprawę. Wraca i mówi: - Teściowa - miejsce załatwione, ale musisz się pośpieszyć, bo rezerwacja jest tylko do piątku!

Antek i Franek zamówili w restauracji po kotlecie schabowym. Kiedy kelner przynosi potrawy, Antek sięga od razu po znacznie większy kotlet. - Dlaczego bierzesz ten większy? - pyta oburzony Franek. - A ty który byś wziął - odpowiada Antek. - Oczywiście ten mniejszy, bo jestem kulturalny. - Tak sobie właśnie pomyślałem - odparł Antek - i od razu wziąłem większy.

Masztalski przyszedł do spowiedzi. - Zdradziłem żonę - mówi do księdza. - Ile razy - pyta kapłan. - Ja tu przyszedłem się spowiadać proszę księdza, a nie przechwalać - odpowiada Masztalski.

Masztalski doznał urazu głowy i zgłasza się w okienku do rejestracji w przychodni. Rejestratorka nie widzi go przez małe okienko i pyta - kobieta? - Nie - odpowiada Masztalski - tym razem motocykl!

Antek - twój pies ugryzł moją żonę - skarży się Francek. - Bardzo dobrze - odpowiada kompan - to teraz niech twój pies ugryzie moją i będziemy kwita!

Dziennikarka przeprowadza wywiad w więzieniu. Pyta więźnia:
- Czy gdy odsiedzi Pan swój wyrok będzie Pan szczęśliwy?
- Nie wiem, proszę Pani - jestem skazany na dożywocie!

Młodziutka dziennikarka przeprowadza wywiad na wsi ze 120-letnim staruszkiem:
- Jak udało się Panu dożyć tak sędziwego wieku? Pewnie nigdy w życiu nie palił Pan papierosów?
- A widzi panienka ten stóg siana tu, na prawo?
- Widzę...
- To ja w życiu tak ze dwa razy tyle tytoniu wypaliłem niż jest siana w tym stogu!
- No ale alkoholu to pewnie Pan nigdy w życiu do ust nie brał?
- A ten staw tam po lewej widzi panienka?
- Widzę...
- To ja w życiu tak ze dwa razy tyle wódki wypiłem niż jest wody w tym stawie!
- Aha... No ale z kobietami to pewnie nie używał Pan nic a nic?
- A widzi panienka ten dąb na wprost?
- Tak, widzę
- A przy nim jest oparta kosa
- No jest tam oparta kosa, ale co to ma do rzeczy?
- No bo widzi panienka, przyszła po mnie kiedyś śmierć z kosą i tyle razy ją przeleciałem, że z wrażenia kosy zapomniała!

Poszedł gość na disco. Wpada, rozgląda się - przy stoliku siedzi całkiem fajna dziewczyna.
Pyta, czy się może przysiąść.
- Oczywiście, ale jest taka sprawa... jestem inwalidką, na wózku. Rozumiesz...
Chłopak patrzy - rzeczywiście. Ale nic,...mówi, że mu to nie przeszkadza.
Tak siedzą, rozmawiają, popijają drinki w pewnym momencie gość mówi:
- Słuchaj, może zatańczymy?
- Jak to, przecież ja na wózku, nie mogę...
- Nie szkodzi, jakoś to będzie
I faktycznie, wyjechał z tym wózkiem na środek tańczą, kółka się z piskiem kręcą na parkiecie. Po tańcu zmęczeni wyszli na świeże powietrze. Tam romantycznie, księżyc, gwiazdy, gadka-szmatka, chłopak zaczyna się ostro do niej dobierać. Dziewczyna się nieco opiera:
- Ja nie mogę, zobacz sam, paraliż, wózek...
- Spoko spoko. Przewieszę cię przez płot, poradzimy sobie.
I tak właśnie zrobił. Przewiesił ją przez płot, zerżnął, ubrał, posadził z powrotem na wózek i wjechali do środka.
Tam dziewczyna w płacz. Gość zaniepokojony pyta:
- Co jest? Co ci się dzieje?
- Bo... to... pierwszy raz... - mówi przez łzy dziewczyna.
- Co ty mówisz, przecież czułem, ze nie pierwszy raz!
- Pierwszy raz ktoś mnie potem zdjął z płotu...