Starszy pan stwierdził ze jego żona słabo słyszy i postanowił pójść skonsultować się z lekarzem, co może na to poradzić.
Lekarz stwierdził:
- Aby móc coś poradzić muszę wiedzieć jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan to zbada w następujący sposób, najpierw zada pytanie z odległości 10 metrów, jak nie usłyszy to z 8 itd i wtedy mi pan powie przy jakiej odległości pana usłyszała.
Tak więc wieczorem żona robi w kuchni kolacje, a facet w pokoju czyta gazetę i stwierdza: w sumie tutaj jestem akurat 10 metrów od niej, zobaczymy czy mnie usłyszy.
- Kochanie! - woła - Co jest dziś na kolacje?
Bez odpowiedzi.
Zmniejszył dystans do 8 metrów, wciąż żadnej odpowiedzi. Zmniejsza do 6, 4, 2, aż w końcu podchodzi staje tuz obok niej i pyta:
- Kochanie, co dziś na kolacje?
- Kurczak, ****a, kurczak, głuchy fiucie!!!!!!!!!!!!!!

Policjant wraca z pracy i już od progu woła:
- Kochanie, dostałem bilety i wieczorem idziemy na "Jezioro łabędzie".
Po obiedzie widzi, ze żona starannie zmiata okruszki chleba i pakuje w torebkę.
- Po co to?
- No jak to, idziemy na "Jezioro łabędzie", to dla ptaków...
- Oj ty głupia, to taki balet, tancerki znaczy się tańczą.
- Patrzcie go, jaki mądry się znalazł. A jak szlimy na "Wesele" Wyspiańskiego, to kto wziął pół litra?

Policjant dostał na urodziny prezent - narty wodne.
W pierwszej chwili bardzo się ucieszył z prezentu, ale potem spochmurniał.
"Gdzie ja znajdę pochyłe jezioro?" - Pomyślał.

Syn policjanta dostał jedynkę z geografii, bo nie wiedział gdzie leży Afryka.
Po powrocie do domu spytał się ojca.
Ten podrapał się po głowie i mówi:
- Musi leżeć gdzieś niedaleko, bo do nas do pracy dojeżdża murzyn rowerem.

Nowy ksiądz byl spięty jak prowadził swoją pierwszą mszę w parafi, więc
prosił koscielnego żeby mógł do swiętej wody dołożyć kilka kropelek wódki, aby
się rozluźnic.I tak się stało. Na drugiej mszy zrobił tak samo i czuł się tak dobrze
( a nawet lepiej ) jak na pierwszej mszy, ale gdy wrócił do pokoju
znalazł list:

DROGI BRACIE
-Następnym razem dolóż kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do
wódki;
-Na początku mówi się "Niech bedzie pochwalony", a nie "****a mac"
-Po drugie, Jezusa ukrzyżowali Żydzi, a nie Indianie,
-Po trzecie Kain nie ciągnal kabla, tylko zabił Abla,
-Po czwarte po zakończeniu kazania schodzi sie z ambony po schodach, a
nie zjeżdża po poręczy.
-A na koniec mówi sie Bóg zapłać a nie Ciao
-Krzyż trzeba nazwać po imieniu a nie to "duze t"
-Nie wolno na Judasza mówic "ten s****ysyn"
-Na krzyżu jest Jezus a nie Che Guevara
-Jest 10 przekazań a nie 12;
-Jest 12 apostołów a nie 10;
-Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w ****u;
-Inicjatywa aby ludze klaskali była imponujaca ale tańczyć makarene i
robić "pociąg" to przesada;
-Opłatki są dla wiernych a nie na deser do wina;
-Pamiętaj że msza trwa godzinę, a nie dwie polówki po 45 minut;
-Poza tym Maria Magdalena była jawnogrzesznicą a nie ****ą;
-Ten obok w "czerwonej sukni" to nie byl transwestyta, to byłem ja,
Biskup.
-I w końcu Jezus byl pasterzem a nie ******lonym domokrążcą

Wchodzi Amerykanin do baru w Polsce i mówi:
- Słyszalem, ze wy, Polacy to jesteście straszni pijacy.
Zaloże się o 500$, że żaden z was nie wypije litra wódki jednym haustem!
W barze cisza. Każdy boi się podjąć zakład. Jeden gościu nawet wyszedł.
Mija kilka minut, wraca ten sam gościu, co przed chwilą wyszedł, podchodzi do Amerykanina i mówi:
- Czy twój zakład jest wciąż aktualny?
- Tak. Kelner! Litr wódki podaj!
Gościu wział głęboki oddech i fruuu... z litra wódki została pusta butelka.
- Amerykanin stoi jak wryty, wyplaca 500 $ i mówi:
- Jeśli nie miałbyś nic przeciwko: mogłbym wiedzieć gdzie wyszedleś kilka minut wcześniej?
- A, poszedłem do baru obok sprawdzić, czy mi się uda

Mama z synkiem idzie przez park:
- Patrz synku, pająk je biedronkę.
- A kto to jest Dronka mamusiu?

Lecą ludzie samolotem. Nagle z głośnika głos pilota.
- Proszę państwa, proszę się nie denerwować, mamy małą awarię. Proszę przejść na lewą stronę samolotu i spojrzeć przez okienka. Ludzie przechodzą na lewą stronę, samolot się przechyla, a pilot:
- Jak państwo słusznie zauważyli, lewy silnik płonie.
Mała panika na pokładzie ale od czego drugi silnik... Za chwilę jednak znów głos...
- Proszę państwa, a teraz spokojnie, powoli proszę przejść na drugą stronę samolotu i spojrzeć przez okienka...
Ludzie już bardziej podenerwowani przebiegają na drugą stronę.
- Jak widać proszę państwa, drugi silnik również płonie...
Panika zaczyna wybuchać na pokładzie...
- A teraz proszę spojrzeć w dół.
Wszyscy przylepili się do okienek.
- Jak widać, pod nami rozpościera się duże, piękne jezioro, a pośrodku widać mały żółty pontonik. - Z małego żółtego pontonika, mówiła dla państwa załoga samolotu...

Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka drzwi.
- Baco, drzwi w domu nie macie?!!! - Krzyczy na niego sprzedawczyni.
- Mom, i taką cholerę jak wy, tyz mom!

Misiu z Zajączkiem złapali złotą rybkę i of coz rybka do ze nich starym tekstem, że 3 życzenia i w ogóle, tylko wypuśćcie ją. Na to Misiu:
- Chciałbym żeby w naszym lesie były same niedźwiedzice tylko ja sam jeden niedźwiedź.
Rybka myk-bzyk i w lesie same niedźwiedzice i żadnego samca prócz Misia.
Teraz kolej Zajączka:
- A ja chciałbym motorek.
Miś na niego gały wywalił, rybka mało orła nie wywinęła, ale cóż. Myk-bzyk i zajączek już ma motorek. Misiu podjarany, ciągnie dalej:
- Ja to bym chciał, żeby w całej Polsce były same niedźwiedzice, tylko ja sam jeden niedźwiedź.
Rybka myk-bzyk i w Polsce same niedźwiedzice i żadnego samca prócz Misia.
zajączek skromnie poprosił o kask. Myk-bzyk zajączek w kasku. Misiu podjarany wali:
- Rybka, ja to bym chciał, żeby na całym świecie były same niedźwiedzice, tylko ja sam jeden niedźwiedź.
Rybka myk-bzyk i na całym świecie same niedźwiedzice i żadnego samca prócz
Misia. Misiu cały happy i napalony jak buhaj po urlopie, leje z Zajączka. zajączek wsiadając na motorek, rzuca na odchodnym:
- A ja bym chciał, żeby Misiu był pedałem.

Wnuk pyta sie dziadka:
- Dziadku gdzie mozna wyjechac na wakacje?
- Do Moskwy.
- Jak to do Moskwy, dlaczego?
- Sluchaj. Wchodzisz do sklepu, bierzesz, co chcesz, wychodzisz i nic ci
nie robia. Idziesz sobie ulica, widzisz typa, który ci sie nie podoba,
podchodzisz, lejesz go i nic ci nie robia. Chcesz sobie zaruchac to
wyrywasz panienke, robisz, co trzeba, nawet na lawce i nic ci nie robia.
Wnuk poszedl, kupil bilet do Moskwy i pojechal. Wchodzi do sklepu, wzial,
co chcial, wychodzi, sklepala go ochrona. Wkurzony idzie ulica, widzi
jakiegos typa i postanowil
mu do***ac, ale tak sie zdarzylo, ze typ sklepal go z kumplami. Idzie
caly poobijany i mysli "moze z panna mi sie uda".
Zobaczyl jakas panienke, zaciagnal ja w krzaki, zrobil, co trzeba, ale
dorwali go gliniarze wsadzili na dolek i spuscili nieziemskie wnyki.
Pobity, w****iony na maxa wraca do domu. Idzie do dziadka i mówi:
-Ale zes mnie dziadek w kanal wpuscil. No niby w tej Moskwie to tak
za***iscie ma bycl Wszedlem do sklepu, wzialem, co chcialem i jakies
karki z ochrony mnie sklepaly.
Chcialem na***ac typowi to mnie oprawil z kumplami.
Zerznalem panienke i tez mnie na dolku pobili.
A dziadek na to wszystko.
- A z kim byles?
- No z ORBISem.
- No widzsz, a ja z Wermachtem...!!!

- Mamusiu, mam już 16 lat, czy mogę zacząć nosić stanik?
- Nie zawracaj mi teraz głowy, Andrzejku

Andrzej Lepper i jego kierowca jeździli przez wiele dni po Polsce.
Pewnej nocy przed limuzynę wyskoczyła im świnia. Nie przeżyła tego spotkania.
Lepper widząc co się stało, kazał kierowcy iść wytłumaczyć
wszystko rolnikowi i powiedzieć, że wszelkie straty zostaną
zrekompensowane.
Kierowca wrócił dopiero po godzinie z cygarem w zębach, butelką
wina W ręce i w poszarpanym ubraniu.
- Mój Boże, co ci się stało? - pyta Lepper.
- No cóż, rolnik dał mi wino, jego żona obiad, a ich 19 letnia
córka, chwile szalonej niezapomnianej rozkoszy.
- Cóżeś ty im powiedział?
- Że jestem kierowcą Andrzeja Leppera i właśnie zabiłem świnię.

Małżeństwo gra w golfa. Trzeba dodać że kobieta jest bardzo piękna. Uderza ona w piłke i niestety trafia w okno pobliskiej willi i wybija szybę.
Oboje wchodzą do środka willi aby porozumiec sie z wlascicielem jednak zauwazaja rozbitą wazę. Rozglądają sie i widzą że z za rogu wychodzi stary mężczyzna, który mowi im że jest Dżinem i spełni 3 życzenia.
Małżeństwo zgadza się na to. Pierwszy mąż:
- Chciałbym aby na moim koncie co roku przybywał milion dolarów.
Dzin pstryknął palcami.
- Gotowe.
Następnie kobieta:
- Chcę mieć codziennie nowe futro.
Dzin znow pstryknął palcami i powiedział:
- Gotowe. Zostało jedno życzenie wiec mozę ja je wykorzystam żeby było sprawiedliwie
- Dobrze, niech będzie - odprał mezczyzna
- W takim razie chce twoja zone na 2 godziny
- OK.
Po dwoch godzinach kobieta i dzin wychodza z sypialni. Oboje cali rozgrzani. I dzin sie pyta:
- Ile wy macie lat?
- Ja 30 a moja zona 27 - Powiedział męzczyzna.
- I wy jeszcze wierzycie w dżiny???

Przychodzi facet do lekarza:
- Panie doktorze, od kilku dni mam zatwardzenie, nic mi nie pomaga
- Bedziemy musieli panu zaaplikowac czopki. Prosze sie odwrócic, sciagnac
spodnie i pochylic sie. Ja panu pokaze jak to sie robi.
Facet sciagnal gacie, pochylil sie i poczul jak doktor wsuwa mu cos do
tylka.
- OK, gotowe. Prosze to samo powtarzac samemu w domu co 12 godzin przez
najblizsze trzy dni.
Wieczorem gosciu próbowal samemu sobie poradzic ale jakos mu sie nie
udawalo. Poprosil wiec zone o pomoc. Odwrócil sie, sciagnal spodnie i
wypial
dupsko. Zona jedna reka polozyla na jego ramieniu, druga natomiast zaczela
wkladac mu czopek.
- O ku**a! - wrzasnal w pewnej chwili facet.
- Co sie stalo kochanie, zabolalo cie?
- Nie ale wlasnie sobie uswiadomilem, ze ten lekarz trzymal obie rece na
moich ramionach!