Kolega do kolegi.
Czy Ty ze swoją dziewczyną to próbujecie nieraz w tę drugą dziurkę?
Nie, my na razie nie chcemy mieć dzieci.

Kierownik ośrodka dla Downów postanowił kupić im basen.
Cieszą się Downy, skaczą do basenu na główkę, na dechę, na bombę, na co tylko się da, aż w końcu kierownik pyta:
- No i co, cieszycie się Downy?
Downy na to:
- Cieszymy się, cieszymy!
- To może by wam wody nalać?

były sobie dwa rosoły: jeden za słony, a drugi firanki

poszedł dziadek do lasu o zgrzybiał

poszedł ślimak do kibla i zabrał muszlę

patrzy baba do chlebaka a tam bułki

słyszy kobieta szmery w szafie, patrzy a tam ubrania wychodzą z mody

przychodzi baba do lekarza z szybą na plecach, lekarz się pyta:
-co pani jest?
na to baba się drze:
-szybowiec!!!

A-A-A DOKTOR CO TO EST ZE MNA,A-A-A CO TO Z PANEM JEST

poszła baba do lekarza a lekarz też baba

NA PODWORKO WJECHALI 3 KONJA,TO BYLI SYNY TARASA BULBY

RADIECKI ZOLNIERZ W CZASIE WOJNY SIEDZIE W LASIE I SLYSZE KUKULKA.I MOWI:KUKULKA,KUKULKA ILE MNIE ZYC ZOSTALO?Z DRZEWA LECI GRANATA I EIN,ZWEI,DREI

WILK,ZAJAC,CHOMIK WYBERAJA SIE DO CHIN,I WYMYSLAJA SOBIE CHINSKE IMIONA.WILK MOWIE MOJE IME BENDE WUJ,ZAJAC A MOJE ZUJ,A CHOMIK MOWI A JA WOGULE NIE CHCE JECHAC

Kobieta czeka na windę i oglądając się za siebie widzi mężczyznę w kominiarce.
Wsiada szybko do windy a mężczyzna za nią.
Jadąc windą mężczyzna do niej:
- Na kolana i rób mi loda
Kobieta przestraszonym głosem:
- Nie, błagam nie!
Mężczyzna jeszcze raz się powtórzył.
Więc kobieta zrobiła co trzeba.
Wnet mężczyzna ściąga kominiarkę i okazuje się że jest jej mężem i mówi:
- I co **cenzura** a jednak można?

Małgosia poznała Jasia.
Po kilku spotkaniach Małgosia postanawia zaprosić Jasia w niedziele na obiad.
Jasiu zgodził się, ale był drobny szczegół.
Pochodził z biednej rodziny i nie wiedział za bardzo jak się ubrać.
Po chwili zastanowienia przypomniał sobie, że ma w szopie starego Junaka, więc po połączeniu ze starymi dżinsami i skórzaną kurtką będzie git.
Poszedł więc do szopy, ogarnął całe siano którym pojazd był przykryty i zamarł.
Junak był cały zardzewiały.
Na to Jasiu wpadł na genialny pomysł.
- Wysmaruje go wazeliną.
Tak więc zrobił i Junak świecił się jak po wypolerowaniu.
W niedziele pojechał do Małgosi gdzie czekała na niego przed wejściem i mówi:
- Tylko pamiętaj Jasiu! Po zjedzeniu obiadu nie wolno ci się odezwać. Kto odezwie się pierwszy myje wszystkie gary, taka jest u nas tradycja.
- No dobra, niech będzie. Chyba ich porypało że ja gość będę gary mył.
Weszli więc do domu, zasiedli do stołu, zjedli obiad i cisza.
Ojciec sobie myśli.
- Co ja będę się odzywał. Robiłem całą nockę, a teraz miałbym te gary myć? Nigdy w życiu, siedzę cicho!
Matka myśli.
- No chyba ich porąbało jeśli myślą że się odezwę! Cały dzień obiad gotowałam, a teraz miałabym jeszcze zmywać, no i jeszcze ta patelnia oj jaka urypana. Nic z tego siedzę cicho.
Małgosia sobie myśli.
-Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Jasiu myśli.
- Porąbani. Przyszedłem w gości i myślą że gary będę mył.
Minęła godzina i jeszcze nikt się nie odezwał.
Jasio się wkurzył, położył Małgosię na stół i zerżnął.
Ojciec sobie myśli.
- A co mnie to **cenzura** a obchodzi. Pewnie dyma ją codziennie. Ja tych garów nie dotknę.
Matka myśli.
- A w dupie to mam. Jak pomyśle o tej patelni to mi się słabo robi. Siedzę cicho.
Mijają dwie godziny.
Jasio się w **cenzura** ił, wziął matkę, położył na stół i zerżnął.
Ojciec myśli.
- No **cenzura** a mać przegiął, ale mam to w dupie. Całą noc harowałem i teraz nie będę garów mył.
Małgosia myśli.
- Żeby tylko Jasiu się nie odezwał.
Mijają trzy godziny i dalej cisza.
Zaczęło padać, Jasio podbiega do okna patrzy, a tam całą wazelinę zmyło mu z Junaka. Myśli sobie:
- No cholera, odezwę się.
- Macie może wazelinę?
Na to wystraszony ojciec.
- Dobra, dobra to ja już **cenzura** a te gary umyję.